Wizyta Zofii Nałkowskiej w Wołominie

Nalkowska w Wolominie
Nalkowska w Wolominie

Samochód się spóźniał. Minęła pierwsza trzydzieści, później druga i jeszcze druga trzydzieści. I chyba także trzecia. Genia [Goryszewska] zatelefonowała do Wołomina 18, do tej obywatelki Haberkowej […]. Już jechał. Zepsuł się w czasie porannego objazdu terenu przez sekretarkę Partii. Ale jest naprawiony. Jest w nim Haberkowa. […] Praga. Miejsce dawnego spalonego dworca Wileńskiego, skąd od dzieciństwa szły pociągi do Wołomina. […]

Wreszcie jest coś znajomego. O, tu stała buda Fiszerów, którą przenosili ze sobą jak kuferek. Tu był dom Terechowa (Fersena). Jeszcze jest, ale inny. Wjeżdżamy w drogę leśną bez drzew. Jasno, przewiewnie, nago. Dom Okoniów (Brackich) jest. Ale ani śladu Wasiaków (Dziobaków) ani Siennickich (Fuśniaków). Pusto. Duży samochód bez wysiłku wdrapuje się na tę drogę, którą między wysokimi, ciemnymi sosnami jeździłam na [koniu] Pomidorze. Jest dom niczym nie osłonięty, zmieniony. Jakieś chorągwie i delegacje. Młodzież ze szkół z kwiatami. […] Dużo osób.

Akademia – czyli każdy ma swój Wołomin

Nalkowska w Wolominie
Nalkowska w Wolominie

Gdy chłopiec skończył, zerwała się burza oklasków, jakiej nikt przed nim nie otrzymał. Widownia szalała. Twierdzenie, że nikt nie jest prorokiem we własnej ojczyźnie otrzymało w tej chwili w naszych oczach w Technikum Szklarskim w Wołominie druzgocący cios; młodzieniec był bowiem stąd, z Wołomina. Gdy przybył ze sceny miał oczy pijane powodzeniem. Zrozumiał, że stał się bohaterem Akademii.