W roku 1933 politycy nie mogli skarżyć się na brak emocji: na dalekim wschodzie fantastyczne zdarzenia. Rewolucja za rewolucją w Chinach. Nie bardzo można było zorientować się dokładnie czy wojska, które przed trzema tygodniami były wojskami prawowiernymi nie są już zbuntowanymi nie zmieniając władcy i nie łamiąc przysięgi. Japonia, sprytna Japonia dręczona ciągłymi trzęsieniami ziemi poszukała sobie ostoi na własnym pewnym lądzie. Pomogła cesarzowi Mandżurii (którego podczas akcji jeszcze nie było) utworzyć niezależne od nikogo (prócz Japonii) państwa. Jest więc państwo Mandżukuo. To pociągnięcie polityczne miało dużo stron niezadowolonych. Były przede wszystkiem dwie takie “strony” – Sowiety i Stany Zjednoczone. Trochę też i Anglia. Zakotłowało się trochę w polityce, ale po obliczeniach dokładnych, okazało się, że widoki trudne i poszukiwano odpowiednich urzędowych frazesów dla uspokojenia apetytów, sumień i umysłów.
Polska też trochę sprawiła kłopotu “Lidze Narodów”. Ze zgorszonym zdziwieniem przyjęły mocarstwa Europy samodzielne posunięcie polityki polskiej, mianowicie “Pakt o nieagresji” z Rosją sowiecką. W wirze polityki ogólnoświatowej okazała się Polska Sowietom jako sąsiad, z którym korzystniej będzie żyć w zgodzie, może na wypadek wojny z Japonią. Zaś Polska w ten sposób odpowiedziała czterem mocarstwom na “Pakt czterech”, który to pakt dopuszczał ewentualnie, dla obrony pokoju europejskiego kontrolę traktatu wersalskiego w stosunku do granic polsko-niemieckich. Inicjatorem tego wyczynu politycznego, był Mussolini, paktatorami oczywiście Włochy, Francja, Anglia i Niemcy z Hitlerem. Samodzielny polityczny krok Polski obudził niezadowolenie. Francja omal nie skarciła Polski za nietrzymanie się sukni opiekunki. Trochę ten “Pakt” na opiekę mało wygląda. Słusznie Polska wyzbywa się opiekunów. Pan Mussolini zaś, za pokój z Niemcami ofiarujący Pomorze, niechby zobaczył się z Zagłobą… możeby mu w zamian też coś ofiarował…
Niemniej jesteśmy na dobrej drodze. Coraz częściej prasa zagraniczna daje Polsce rangę mocarstwa, chociaż nasi “prorocy” jeszcze często gęsto przygotowują Polsce smutny los, przestają coraz szersze masy im wierzyć. Trudno zresztą wierzyć kiedy spostrzega się powolne ustępowanie kryzysu. Waluta nasza utrzymuje się na poziomie, stoi mocno, poparta parytetem złota i “pożyczką narodową”. 1933-ego roku rząd Polski ogłosił emisję “Pożyczki Narodowej” wewnętrznej. Pożyczka narodowa opisana była na (………..), tymczasem uzyskano 300.000.000 subskrypcji. To zwycięstwo ofiarności ludności polskiej, prócz bezpośredniej praktycznej korzyści, ma dużą siłę sugestywną dla zagranicy, która zdaje sobie sprawę, czym są te grosze dla znękanej kryzysem ludności, a ofiarność szerokich mas przypomni tym, co może liczą na naszą słabość, że u nas mimo wszystko ofiarność cuda czyni. Wyrazem solidarności narodu i uznania dla obecnych rządów, których dyrygentem duchowym jest Marszałek Piłsudski, były wybory ponowne Pana Prezydenta Mościckiego na najwyższą w naszym państwie godność. W dalszym ciągu spogląda na naszą dziatwę z ram obrazu para dobrotliwych oczu Pana Mościckiego. Szkolnictwo polskie rok ten tez będzie pamiętać długo. Jest to rok wielkiej reformy szkolnictwa. Całe lata dzieło rozpoczęte przez p. Ministra Czerwińskiego (św. pamięci) spoczywało na warsztacie najlepszych naszych pedagogów. Znalazły też swój wyraz życzenia i żądania szerokich mas nauczycielskich, a przede wszystkiem Zw. Naucz. Polskiego. Reforma obejmuje:
- Ustrój szkolnictwa polegający na scaleniu szkół (szkoła jednolita) z podbudową 7-mio letniej szkoły powszechnej, której ukończenie ma się uprzystępnić szerokim masom przez komasację szkół;
- Przez nowe programy nauczania, które realizują przemianę nauczania wychowującego na wychowanie nauczające.
Nauczanie jest narzędziem wychowawczym, cel wychowania – nowy typ człowieka. Trudne to zadanie. Zdajemy sobie z tego sprawę. Nowy typ człowieka! Dziś, kiedy już nie krzyżują się, a kotłują prądy, wierzenia, cele, metody, poglądy na świat, na życie, dziś odgadnąć nowy typ, który będzie mógł żyć kiedyś w tym nowym świecie? Ten nowy świat jeszcze nie wyjrzał z odmętów, jakiego człowieka mu będzie potrzeba? Zagadkę niełatwo rozwiązać. Wiemy tylko, że musi być silny, że zawsze musi być prawy i że najprawdopodobniej nowe życie będzie wymagało umiejętności życia w gromadzie. Na tę ostatnią sprawę zwraca program dużo uwagi. Nawet dla dzisiejszego życia, które tak dużo wymaga pracy zbiorowej, wzajemnej pomocy, tak trudno żyć, bo człek człekowi wilkiem…
Trzeba tych, co po nas idą uczyć inaczej. Nie umiemy tego, dlatego też nauczycielstwo samorzutnie organizuje kursy “programowo ustrojowe”. W Wołominie, staraniem Zw. Naucz. Polskiego, odbył się taki kurs w okresie wakacyjnym. Kurs trwał 2 tygodnie. Prelegentami byli pp. Jędrzejczyk Stanisław i Wołek Kazimierz, obaj absolwenci Instytutu Nauczycielskiego.
W szkole praca pod hasłem nowych programów. Są. tacy, którzy nie znajdują zasadniczych różnic. Trochę obcięli, trochę dodali – co tam, wszystko jedno? Takich przekonywać trudno, świadomie nie pójdą, bo nie widzą drogi, pociągnie ich prąd roboty. Największą uwagę zwróciłam na nasze samorządy szkolne. One staną się narzędziem nowej roboty w tutejszej szkole. Przygotowanie jest robione od kilku lat, właściwie od roku 1928-ego. W tym roku obejmę wszystkie komórki jedną organizacją. Teoretycznie, pozostawiając każdej komórce swobodę działania, w przyszłym zjednoczę je pracą jedną wspólną i przez dzieci wprowadzę w szkołę atmosferę wspólnego życia dla jednego celu. Znając dobrze trudności i ich rodzaj, wiem, że staję przed trudną pracą. Chcę jej podołać. W tym roku powierzyłam Samorządom Szkolnym kilka imprez. Dzieci wywiązały się wcale dobrze z powierzonych zadań, ale przede mną stworzył się cały szereg zagadnień natury psychologicznej, które będzie można tylko głęboką wiedzą pokonać. Trzeba po nią sięgnąć. Obserwuję zbiorowe życie dzieci. Staję przed tymi samymi trudnościami, co każdy “społecznie” pracujący człowiek. Przed trudnościami wypływającymi z natury człowieka z ogólności, a Polaka w szczególności. Oceniając imprezy wykonane przez Samorząd Szkolny (3 Maja, zakończenie roku szkolnego, 11 Listopada, “Gwiazdkę”) cenię więcej zdobyte doświadczenie niż rezultaty pracy dzieci.
W roku 1933 położyliśmy kamień węgielny pod budowę nowej szkoły. Powiada się, że nowa szkoła już od przyszłego roku szkolnego będzie czynna. Chcę wierzyć. Praca w tym roku jest już prawdziwie niemożliwa. Klasy są przepełnione. Niepodobna pracować tak, aby uwagą objąć wszystkie dzieci. Obawiam się abyśmy w późniejszych latach nie odpokutowali za ten ścisk w klasach, w których siedzi po trój e dzieci, w ławkach dwuosobowych, na 32 m2 dwa razy po 50-ro dzieci! Niechaj że już budują tę nową szkołę.
W styczniu 1934 roku
J. Markowska Kierowniczka szkoły.
+ There are no comments
Add yours