Kilkadziesiąt godzin temu stanęły maszyny, opustoszały hale kombinatu ceramicznego w Zielonce. I to wcale nie dlatego, że wyczerpały się tu pokłady gliny, jak twierdzą autorzy, takiej właśnie plotki powtarzanej z równym zapałem na Śląsku, w Stolicy i na Wybrzeżu. Oddalone o kilometr od zakładu złoża surowca starczą — jak nas zapewniono — na potrzeby dwu pokoleń. A jeśli przerwano we wtorek pracę — to ze względu na ogólne zebranie załogi, zwołane, aby wybrać— jeden z pierwszych w kraju — samorząd robotniczy cegielni.
W szarych „fufajkach”, prosto od pracy, przyszli do świetlicy fabrycznej robotnicy kopalni, w roboczych kombinezonach zjawili się transportowcy, ledwo zdążyli się przebrać piecowi, ludzie z warsztatów, z suszarni i wyrobowni. Z 409 członków załogi — choć nikt nikogo nie napędzał i nie agitował — zabrakło tylko 40 — tych, którzy pozostali przy kotłach i na dyżurach. Zależało załodze, by znaleźli się w Zakładowej Radzie Gospodarczej ludzie mądrzy i odpowiedzialni, tacy co potrafią deficytowej na razie wytwórni zapewnić pianową obniżkę kosztów własnych (20 proc. wygospodarowanych sum pójdzie na fundusz zakładowy) i ponadplanową obniżkę (połowa kwot dla zakładu); zadbają o dodatkową poprawę jakości, rozwiną produkcję uboczną, z której całkowity dochód przejmuje kombinat.
Jak by nie było, według nowego projektu zarządzania zakładem o wszystkim ma decydować samorząd — począwszy od zamierzeń produkcyjnych, a kończąc na podziale nagród. Z namysłem i rozwagą załoga podawała kandydatury, przypominając, że odwoła z Rady każdego, kto obowiązki swe zaniedba. Toteż wielu zlękło się odpowiedzialności. Wycofywali się sami zawczasu. Serio potraktowali zebrani swoje wybory.
— Proponuję do Rady Roman Genowefę — odezwał się w pewnej chwili ktoś z głębi sali.
— Brawo, będzie w samorządzie kobieta…
— Jeśli tylko po to, żeby zachować proporcję płci, to protestuję! — mówi głośno mój sąsiad, pewnie inżynier.
Kiedy z kandydowania do Rady Gospodarczej zrezygnował niski, żywy brunet — salę przebiegł szmer niezadowolenia.
— Był dyspozytorem portu szczecińskiego, a powiada, że nie da sobie rady w samorządzie. Szarżuje się gość. Nie chce pomóc… Nowaka trzeba wybrać. On sam nigdy od interesów załogi nie odstąpi. Zresztą przodownik…
— Rada ma rządzić. A o sprawy załogi Nowak i bez wyboru potrafi drzeć koty. Nikomu nie przepuści…
Po tajnym, bezpośrednim i powszechnym głosowaniu okazało się że kombinatem w Zielonce rządzić będzie mgr WACŁAW ROTNICKI — dyrektor i ROMAN ROMANKIEWICZ — ślusarz z warsztatów naprawczych, EDMUND ZIOMEK — główny księgowy i KAZIMIERZ PIWOWARSKI — st. mistrz wyrobowni, ADAM RYBAK — przewodniczący rady związkowej, TADEUSZ WIZE z suszarni i CZESŁAW WÓLCZAŃSKI z oddziału pieców. Zastępcami członków rady zostali: Marian WOJKIEWICZ z księgowości i Józef ROMAŃSKI z kopalni. Wszyscy otrzymali ponad 2/3 głosów całej załogi. Znają ich ludzie i szanują. Obdarzyli zaufaniem.
Kombinat do 20 listopada zamierza wykonać roczny plan produkcji ponad 20 min szt. cegieł, a przed zimą dodatkowo 2 miliony. W najbliższym czasie cegielnia ma uruchomić wytwórnię dachówek cementowo-piaskowych, płytek elewacyjnych i bloków ceglanych dla eksperymentalnego ZBM-Północ. Plany te nie powinny zawieść. Przecież od dzisiaj w podwarszawskim kombinacie u władzy — prawdziwi gospodarze. Nareszcie.
(Jcs)
Życie Warszawy
R. 13, 1956 nr 262=4057 (1 XI)
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours