Przed pierwszą wojną światową Wołomin był jedną z podwarszawskich miejscowości letniskowych. Niewielka odległość od stolicy, dobry dojazd ze względu na to, że Wołomin z Warszawą łączyła linia kolejowa, ładna okolica i bliskość lasu zachęcały zamożniejszych warszawiaków do spędzania tutaj wolnego czasu. Wielu mieszkańców Wołomina znajdowało pracę w dobrze prosperujących hutach szkła. Miasto rozbudowywało się, wzniesiono wiele budynków murowanych i wilii. W chwili odzyskania niepodległości miasto liczyło około 6 tysięcy mieszkańców, blisko połowa była wyznania mojżeszowego. Lata wojny spowodowały obniżenie statusu materialnego ludności i wielkie braki w aprowizacji. Część zakładów pracy zaprzestała produkcji, w mieście pojawiła się duża liczba bezrobotnych. Odzyskanie niepodległości przyczyniło się do ożywienia gospodarczego.
W 1919 roku uruchomiono hutę „Praca”, fabrykę maszyn i narzędzi rolniczych, fabrykę obuwia, fabrykę lasek, kilka garbarni, młyn parowy. Jednak brak surowców coraz bardziej był odczuwany w trakcie przedłużającej się wojny z Rosją bolszewicką, doprowadził w 1920 roku do ponownego ograniczenia produkcji. Powszechnie oczekiwano zawarcia pokoju, w nadziei iż zakończy on lata wojennych wyrzeczeń. Front polsko – sowiecki stał daleko
na wschodzie i jeszcze w czerwcu 1920 nikt nie przypuszczał, aby Armia Czerwona mogła zagrozić centrum Polski. Niepowodzenia wojsk polskich uważano za przejściowe. Atmosferę bezpośredniego zagrożenia odczuli mieszkańcy Wołomina dopiero w drugiej dekadzie lipca. W związku z odwrotem armii polskiej zaczęto rozważać plan przygotowania stolicy do obrony.
Minister spraw wojskowych generał Kazimierz Sosnkowski powołał 15 lipca Komitet Fortyfikacyjny. Miał on przygotować plany umocnień w trójkącie Warszawa – Modlin – Zegrze i nadzorować ich wykonanie. Kilka dni wcześniej, 8 lipca 1920 roku, w pałacu namiestnikowskim w Warszawie przedstawiciele ponad dwustu organizacji społecznych powołali do życia Obywatelski Komitet Wykonawczy Rady Obrony Państwa, który miał wesprzeć akcję zaciągu ochotniczego i koordynować pomoc społeczeństwa dla walczącej armii. Zaczęły powstawać dzielnicowe, powiatowe, gminne i miejskie Obywatelskie Komitety Obrony Państwa. Takiż właśnie został zawiązany w Radzyminie, ogłosił on zbiórkę bandaży, lekarstw i bielizny dla żołnierzy oraz uruchomił szwalnię dla wojska. Mieszkańcy Wołomina powołali do życia miejscowy Komitet Obywatelski. Pod jego kierunkiem zorganizowano zbiórkę „szarpi i bielizny”, które odsyłano do dyspozycji komitetu powiatowego w Radzyminie.
25 lipca do Wołomina przybyła drużyna akademicka ochotników z Rembertowa, propagująca werbunek do Armii Ochotniczej i Pożyczkę Odrodzenia. Po południu na wołomińskim rynku odbył się wiec, na którym mówcy – akademiccy i miejscowi obywatele nawoływali do subskrybowania pożyczki i wstępowania w szeregi armii. Następnie uformowano pochód, który udał się do pobliskich wiosek: Starych i Nowych Lipin i do dworów.
27 lipca władze wojskowe podjęły decyzję o rozpoczęciu prac fortyfikacyjnych. Nazajutrz do Radzymina przybyła 2 kompania fortyfikacyjna z rozkazem wykonania rowów strzeleckich na odcinku Radzymin – Wołomin. Zadanie to zdecydowanie przekraczało możliwości kompanii. Do wykonania okopów pod Wołominem jej dowódca mógł wydzielić zaledwie kilkunastu żołnierzy zaopatrzonych w krótkie łopatki saperskie. Potrzebne narzędzia rekwirowano u ludności, nie pokryło to jednak wszystkich braków. Wiele do życzenia pozostawiało głównie wyszkolenie kompanii. W tej sytuacji już 30 lipca dowódca kompanii zwrócił się do przełożonych z prośbą o zezwolenie na ściągnięcie do robót mieszkańców okolicznych wiosek. W dniach 2 i 3 sierpnia przewieziono z Miłosnej do Wołomina samochodami i wozami konnymi 30 ton drutu kolczastego, który zamierzano użyć do budowy przeszkód na linii obrony pod miastem. Podobne ilości drutu przewieziono do Radzymina.
Mimo nadejścia kolejnych pododdziałów saperów prace fortyfikacyjne przebiegały powoli. Nadal brakowało narzędzi, rąk do pracy, a także transportu do przewożenia drutu kolczastego z Wołomina na linię obrony. Porucznik Kazimierz Szachtmajer z zapasowej kompanii saperów nr 1 odpowiadającej za przygotowanie obrony na odcinku od Wiktorowa przez Helenów do Wołomina dysponował zaledwie trzydziestoma szeregowymi i trzema podoficerami oraz grupą ludności cywilnej, która jak pisał w swojej relacji „z każdym dniem traciła na duchu i tylko pod eskortą moich żołnierzy stawiała się do pracy”.
Do 3 sierpnia w rejonie stacji Wołomin wykonano część przeszkód z drutu kolczastego oraz krótkie odcinki okopów. Dopiero tego dnia porucznik Szachtmajer otrzymał do pomocy kompanię techniczną 167 pp. Przybyło także około tysiąca robotników z Łodzi, powstały jednak duże problemy z zaprowiantowaniem tych ludzi. Pozycje pod Wołominem i na południe od linii kolejowej do Tłuszcza obsadziły kompanie I warszawskiego batalionu wartowniczego. Batalion ten, podobnie jak inne bataliony wartownicze nie był przewidziany do użycia na froncie. Słabo wyszkolony i niedostatecznie wyposażony w broń maszynową, nadawał się do utrzymania porządku w mieście i zabezpieczenia budynków wojskowych, natomiast jego przydatność w walce w otwartym polu była co najmniej problematyczna. Jednak z uwagi na brak sił do obsadzenia obszernego przedmościa warszawskiego batalion został skierowany na pierwszą linię obrony. Spośród jego czterech kompanii tylko 3 kompania, złożona z rekonwalescentów 5 pp Legionowej, dysponowała doświadczeniem frontowym. Jej wartość obniżał fakt, że żołnierze bardzo dobrego skądinąd 5 pułku piechoty Legionów trafili na front wprost po zakończeniu leczenia szpitalnego. Wielu z nich nie osiągnęło jeszcze pełnej sprawności i wymagało dalszej rekonwalescencji. W szeregach 1 i 4 kompanii przeważali rekruci z rejonu Białegostoku.
Tygodnik Wieści Podwarszawskie
nr 34/2009
+ There are no comments
Add yours