Wielkie bolączki małej Zielonki

Zielonka, to 6-tysięczne miasteczko, leżące w pobliżu Warszawy, do której większość mieszkańców jeździ codziennie do pracy. Fakt utrzymywania przez mieszkańców Zielonki żywego i stałego kontaktu ze stolicą, gdzie wszystko mogą sobie kupić i załatwić nie zwalnia jednak Prezydium miejscowej GRN z obowiązku troski o potrzeby mieszkańców miasteczka.

Tymczasem w Zielonce nie ma dotychczas apteki (GRN tłumaczy się brakiem lokalu), nie ma sklepu mleczarskiego, gdzie można by wykupić mleko na kartki dla dzieci. Kupienie w Zielonce w niedzielę papierosów, a nawet gazety jest niemożliwe. W dodatku nieliczne miejscowe sklepiki spółdzielcze urządzają sobie codziennie dwugodzinną przerwę obiadową, co jeszcze bardziej zmniejsza możliwości zakupów. W tej sytuacji każdy, kto pracuje w Warszawie, a ma w Zielonce rodzinę musi wyjeżdżać bardzo wcześnie rano, by w Warszawie przed pójściem do pracy kupić mleko dla dzieci czy zrealizować receptę.

Nie ma również w Zielonce Ośrodka Zdrowia, przedszkole zaś (na 60 dzieci) gnieździ się w dwóch małych pokoikach — a Prezydium GRN od kilku lat ze spokojem patrzy na te wszystkie braki i nic nie robi, żeby je usunąć.

ZYGMUNT WOŁKIEWICZ
Zielonka

Trybuna Ludu
1951.02.03 nr 33

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.