Na przyzbie

Gdy się trafi pomysł dobry
Trzeba oddać dank zasłudze…
Byłem z dziećmi pozawczoraj
W Wenecji ale w… Strudze!

Pomijając już „kolejkę”,
Miejsce godne jest piosenki!
Na „lagunach” w szczerym piasku
Karłowate śnią sosenki.

Kilka budek, z desek zbitych
na „sodową” i dla mleka
imituje pałac dożów…
Oczywista że zdaleka.

Na „lagunach” chmurny kurzeń!
Jest miał z szosy, dym z „Mareckiej”
a nad wszystkiem dominuje
specjalny kurz… wenecki!

Mięszanina piasku z dymem,
co gdy się w obłokach zetrze,
to dla piersi nadwątlonych
istne morskie jest powietrze!

I zysk przytem! bo na chwilę,
gdy ogarną cię opady,
to  masz w własnej swojej buzi
jak fabrykę czekolady!

Gdyś już pierwszych użył wrażeń,
gdyś nasycił powonienie,
Idziesz szukać jakiej trawki
w karłowatych drzew podcienie!

Szukasz… szukasz… nadaremnie!
Gdy zaś w końcu legniesz z gniewem,
zawsze w piasku odnajdujesz
„coś innego” pod drzewem!

Zrywasz tedy się na nogi
i uciekasz w inną stronę,
ostrzegając przed „wypadkiem”
towarzystwo, dzieci, żonę,

I znów błądzisz po „lagunach”,
oczekując już w rozpaczy,
aż cię „retur” do Warszawy
cna kolejka zabrać raczy!

Powróciwszy do kąpieli!…
Zrzucasz surdut i chodaczki
A i potem cały tydzień
Nie wychodzą z domu praczki!

Cały tydzień masz wymówki:
Żony, dzieci, nawet sługi…
I na lata ci wystarczy
Tej weneckiej iście „Strugi!”

Goniec Poranny
3 czerwca 1909, no 247

Więcej tego autora:

+ Nie ma komentarzy

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.