Bardzo pracowity żywot pędzi obecnie wołomińska straż ogniowa ochotnicza, niemal codziennie wyjeżdża do pożarów nietylko blizkich ale i dalekich. W dniu 22 lipca o godzinie 3 po południu została zaalarmowaną ogromnymi kłębami dymu i wyruszyła natychmiast z pomocą przeciw pożarowi, w sile jednej sikawki i 19 strażaków pod kierunkiem naczelnika I oddziału Manickiego. Na razie trudno było ustalić, która wieś płonie, dopiero po przejechaniu kilku wiorst, dowiedziano się od umyślnie wysłanego strażaka od pożaru, że pali się wieś Klembów, oddalona 10 wiorst od Wołomina.
Pomimo ciężkiej drogi o godzinie 4 straż dotarła do pożaru i wraz ze strażami: miejscową, z Lipki, Rozczepa i Dąbrówki wzięła energiczny udział w gaszeniu. Sikawka wołomińskiej straży nie przestawała ani na chwilę pracować. Po ugaszeniu o godzinie 7 wieczorem straż wołomińska pożegnawszy się z druhami sąsiednich straży, odjechała do domu.
Pożar wybuchł od pioruna. Spaliło się 12 całych zagród włościańskich prócz tego 8 stodół i tyleż obór. Straty wynoszą do 22 tysięcy rubli, przeszło 15 pokryje asekuracya.
Przy zaprzęganiu koni do pożaru w Wołominie te spłoszyły się i potratowały strażaka I oddziału S. Wypycha, który uległ ogólnemu potłuczeniu. W czasie akcyi ratunkowej strażak ze straży lipkowskiej spadł z dachu i ciężko się potłukł.
Głos Polski
dziennik polityczny, społeczny i literacki
R. 2, 1914, nr 168
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours