Data napisania niniejszego tekstu nie jest przypadkowa. Przywodzi ona autorowi pamięć o wydarzeniu, które miało miejsce w r. 1943 w Warszawie i w którym dokonał się akt jednej z wielu egzekucji ulicznych, wykonanych przez hitlerowskiego okupanta.
W egzekucji, w której zamordowano stu Polaków, a miało to miejsce pod bramami nieistniejącej już zajezdni tramwajowej przy ul. Puławskiej, na wprost ul. Rakowieckiej, zginęło 12 mieszkańców Wołomina. Oto ich nazwiska: Henryk Rudziński, Władysław Laskowski, Jerzy Kamiński, Franciszek Kościelski, Tadeusz Kościelski, Waldemar Gilski, Zdzisław Haberko, Zenon Trojan, Tadeusz Wójcik, Władysław Preksler, Józef Wierzbicki, Jan Zimny.
Z ww. listy rozstrzelanych osób, tylko Zdzisław Haberko został ujęty przez gestapo na ulicy, w chwilę po wyjściu z pociągu, którym przyjechał z Warszawy, po nocy przespanej w mieszkaniu rodziny autora tego tekstu. Pozostałych 11 Wołominian hitlerowcy ujęli w zorganizowanej precyzyjnie blokadzie miasta.
Jak podaje Władysław Pawlak w swojej książce pt. “Armia Krajowa – Harcerska Kompania Szturmowa w Wołominie”, w blokadzie, w której wzięło udział ok. 800 żandarmów i żołnierzy w dniu 6 listopada 1943 r., Niemcy aresztowali 37 osób, które znajdowały się na ich liście, co budziło podejrzenie, iż dokonana została zdrada, w wyniku której w którymś z ogniw konspiracji znalazł się konfident. Przesłanką do takiego podejrzenia było posiadanie przez żandarmerię adresów poszukiwanych osób.
Dodatkowym “efektem” blokady było wykrycie tajnego arsenału broni w mieszkaniu państwa Majewskich przy ul. Powstańców i zastrzelenie żony konspiracyjnego działacza w toku rewizji.
W wyniku blokady zatrzymano też ok. 250 osób i przekazano je do przejściowego obozu, mieszczącego się w budynku szkoły przy ul. Skaryszewskiej, celem wywiezienia ich na roboty przymusowe do Rzeszy.
A oto kilka szczegółów biograficznych niektórych rozstrzelanych w dniu 3 grudnia 1943 r. wołominian.
- Henryk Rudziński oficer AK, drużynowy 64 drużyny harcerskiej, odznaczający się wysokim poziomem etycznym i gorącym patriotyzmem,
- Zdzisław Haberko, harcerz, członek Kat. Stow. Mł. Męskiej w Wołominie, członek grupy dywersyjno-propagandowej, wszechstronnie utalentowany, współorganizator akcji likwidacji “Ogórka” Schistera.
- Władysław Laskowski, dowódca grupy bojowej do zadań szczególnie niebezpiecznych, wymagających szalonej odwagi.
- Józef Wierzbicki, leworęczny sportowiec-siatkarz, współuczestnik akcji prowadzonych przez Władysława Laskowskiego.
W sześćdziesiątą rocznicę zbrodniczej egzekucji, staraniem siostry Zdzisława Haberko, w kościele p.w. M.B. Częstochowskiej w Wołominie, została odprawiona uroczysta Msza św. z udziałem pocztów sztandarowych, umundurowanych harcerzy, młodzieży szkolnej, kombatant ów i parafian, szczelnie wypełniających świątynię. Zamiast homilii, na zaproszenie ks. proboszcza Sylwestra Sienkiewicza głos zabrała siostra Zdzisława Haberko, p. Wróblewska, która opowiedziała wszystkim zebranym o przebiegu egzekucji dokonanej przed sześćdziesięciu laty.
Jakby w uzupełnieniu opisanej wyżej tragedii godzi się uzupełnić wiedzę mieszkańców naszego miasta, a zwłaszcza młodzieży szkolnej o innych ofiarach okupacyjnego terroru, zastosowanego wobec mieszkańców naszego miasta.
Zacznijmy więc wspominać.
Już w r. 1940 profesor Michał Wawrzynowski rozpoczął w konspiracji walkę niepodległościową z okupantem niemieckim. Działalność profesora wymaga oddzielnego obszernego opracowania. W niniejszym tekście ograniczę się tylko do skrótowego omówienia.
W domu profesora, w Małej Czarnej pod Wołominem rozpoczęła działanie idea tajnego nauczania i tu zaczęły się tworzyć struktury organizacyjne walki z najeźdźcą. Tu, do domu profesora kilkakrotnie przybywał na wizytację jako Komendant Główny AK płk Stefan Rowecki. Wczesną wiosną 1943 r. w nieznanych okolicznościach profesor został uwięziony w obozie koncentracyjnym na Majdanku, gdzie wkrótce zmarł.
Pisząc niniejszy tekst zadaję sobie pytanie (czy tylko sobie?): Czy postać prof. Michała Wawrzynowskiego jest znana mieszkańcom naszego miasta? Czy znana jest młodzieży wołomińskiej?
A oto inni bohaterowie walki patriotycznego Wołomina z najeźdźcą:
- Jan Ptasiński, zastrzelony w pościgu na ul. Wileńskiej,
- Wacław Wilczak, zastrzelony w pościgu na ul. Armii Krajowej,
- … Jakubowski, zastrzelony w toku wykonywania akcji bojowej w Trojanach,
- Tadeusz Ostojski, znakomity instruktor grup bojowych, zastrzelony na szosie pod Małą Czarną, podczas nieudanej akcji odbicia go z rąk żandarmerii radzymińskiej.
A teraz wspomnienie zdarzenia jakże odmiennego od wyżej opisanych.
Na narożniku ul. Legionów i Wileńskiej istniało kilka drewnianych mini sklepów. W jednym z nich, właścicielka, młoda dziewczyna prowadziła sprzedaż b. ograniczonego w tamtym czasie asortymentu towarowego, w którym brylował bimber.
W tym mini sklepiku, pewnego majowego dnia 1940 r. spotkali się dwaj klienci mieszkaniec Wołomina i żołnierz Wehrmachtu. Obaj ubiegali się o względy właścicielki sklepiku. W wyniku gwałtownego sporu, mieszkaniec Wołomina wydobył z kieszeni pistolet i strzelił do żołnierza, raniąc go.
W tym czasie w Wołominie stał liczny garnizon niemiecki i na odgłos strzału kilku żołnierzy rzuciło się w pogoń za uciekającym mieszkańcem miasta. Natychmiast też wojsko pochwyciło na ulicy 12 wołominian i w charakterze zakładników wprowadziło ich na podwórze domu hutniczego Wileńska 42. Ogłoszono, że w przypadku gdy sprawca postrzelenia żołnierza nie zostanie schwytany, zakładnicy zostaną na miejscu rozstrzelani.
Wojsko niezwłocznie zorganizowało sąd wojenny, który przy wystawionym z domu stole oczekiwał na rezultat pościgu. Sądowi przewodniczył oficer w stopniu majora, członkami byli dwaj podoficerowie. Zakładnicy stali pod śścianą domu, z niepokojem oczekując, co ich może za chwilę spotkać. Na szczęście, po kilku chwilach żołnierze z triumfem wprowadzili nieszczęśśnika – sprawcę postrzelenia ich kolegi, a ponadto, na stół sądowy położyli pistolet, który uciekający odrzucił na teren huty, i który ścigający odnaleźli.
Na ogłoszenie wyroku nie trzeba było długo czekać, a brzmiał on: “Sprawca zostanie natychmiast powieszony, a zakładnicy uwolnieni.”
Wykonania wyroku podjął się jeden z podoficerów, będący członkiem sądu wojennego. Miejscem wykonania wyroku był balkonowy wspornik nieistniejącego już domu, w miejscu, gdzie obecnie jest brama wjazdowa na teren huty. Nieszczęsny sprawca wyrokiem sądu na swój pogrzeb musiał czekać 24 godziny. Powyższe zdarzenie było przez czas dłuższy komentowane przez mieszkańców miasta. Ton tych komentarzy był na ogół negatywny dla sprawcy wydarzenia. Oczywiście sklepik został spalony jako element kary i przestroga.
Moja pamięć wsparta opracowaniem pułkownika Władysława Pawlaka, przypomina ważne wydarzenie kulturalne w okupowanym Wołominie. Tym wydarzeniem późną jesienią 1942 roku był konspiracyjny koncert zakazanej przez okupanta polskiej muzyki chopinowskiej. Wykonawcami byli dwaj znakomici pianiści – prof. Lefeld i Sztompke. Koncert odbył się w dworku państwa Słaboszewiczów w Nowej Wsi, a wysłuchało go ok. 40 osób liczącej się elity naszego miasta.
Etiuda Rewolucyjna wykonana przez prof. Lefelda do łez wzruszyła słuchaczy. Kończąc koncert, gospodyni dworku, córka p. p. Słaboszewiczów, przedwojenna prezeska Kat. Stow. Młodzieży Żeńskiej w Wołominie powiedziała: “Jeszcze Polska nie zginęła, jak nie zginie muzyka Fryderyka Chopina”.
I jeszcze jedno wydarzenie. Nie do końca została wyjaśniona sprawa tragicznej próby wysadzenia w powietrze mostu kolejowego na Czarnej pod Zagościńcem. Nieżyjący już rotmistrz rezerwy Henryk Stanowski powiedział autorowi tekstu, że tej tragicznej próby dokonała trzyosobowa grupa źle wyszkolonych żołnierzy – kolejarzy ze struktur AK przy praskiej parowozowni. Wszyscy trzej zamachowcy zginęli rozerwani przez potężną minę.
Kończąc pisanie niektórych fragmentów historii współczesnej Wołomina, mam nadzieję, że spłaciłem w ten sposób swój dług wobec pamięci o naszych bohaterach, którzy często ginęli za to, że byli mieszkańcami “banditenstadt” Wołomin.
Apeluję też szczególnie do nauczycieli historii w klasach gimnazjalnych i licealnych naszego miasta i powiatu, by wiedza o rozwoju i ludziach żyjących w Wołominie i Powiecie Wołomińskim – stała się powszechna.
Wieści Podwarszawskie 2/2005
+ There are no comments
Add yours