Z parafji Cygowskiej pod Radzyminem, w gubernji warszawskiej, piszą do nas: Najdostojniejszy arcybiskup warszawski, książę Aleksander Kakowski, objeżdżając parafje w naszej okolicy raczył i nas nie pominąć. Nawiedźmy jego zapowiedziane były na dzień 29 maja. Poczyniwszy zawczasu przygotowania, na jakie tylko mogliśmy się zdobyć, wyszliśmy w dniu oznaczonym na spotkanie pożądanego gościa z całem bractwem, mając na czele proboszcza naszego, księcia Sadowskiego, i kilku innych księży.
Najdostojniejszy Arcypasterz wysiadłszy z czterokonnej kolasy powitał nas donośnem „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”, na cośmy zgodnie odpowiedzieli. Tu podskoczyli przedstawiciele gminy żydowskiej z chlebem i solą. Potem podali chleb i sól starszy bractwa, gospodarz Dutkiewicz, i sędzia Pruszewski. Zkoleji proboscz nas zdał sprawę ze stanu parafji, i z pieśnią „Kto się w opiekę” wprowadziliśmy Arcypasteiza do kościoła. Po odprawieniu modlitw za dusze zmarłych, Jego Dostojność obszedł cały kościół, oglądając ołtarze i obrazy. Nazajutrz, w sobotę, przesłuchiwał dzieci z katechizmu, czule przedtem do nich przemówiwszy.
Później do wieczora bierzmował. W niedzielę, w samą uroczystość Zielonych Świątek, pogoda nam wspaniale dopisała. Zawczasu urządziliśmy na cmentarzu kościelnym pod konarami kasztanów wzniesienie z ziemi obłożone murawą i ustawiliśmy na niem piękny ołtarz. Tu Arcypasterz odprawił uroczystą sumę. Następnie udzielał jeszcze bierzmowania. Wkońcu miał do nas przemowę, chwaląc parafję Cygowską za silną wiarę i przywiązanie do Kościoła, oraz za myśl budowania nowego domu Bożego. Pożegnawszy nas, pojechał do Okuniewa. Szczęśliwy los nam przypadł, że Arcypasterz pokrzepiał pas na duchu w sam dzień Zesłania Ducha Św. Ujął nas wszystkich za serce i dał się pokochać, więc żegnaliśmy go z wielkim żalem, a niektórzy aż biegli za kolasą, jakby chcąc go zatrzymać.
Ant. B.
Gazeta Świąteczna
wychodzi w Warszawie na każdą niedzielę
R. 34, 1914