Stanisław Julian Balon urodził się 6 lutego 1906 r. w Rybnej koło Krakowa. Ojciec jego był organistą, a matka zajmowała się domem i liczną gromadką dzieci. Stanisław gdy zdobył zawód nauczyciela opuścił strony rodzinne. Pracował w szkole warszawskiej, następnie w 7- klasowej Publicznej Szkole Powszechnej Nr 1 (męskiej), w Publicznej Szkole Powszechnej III stopnia Nr 4 oraz w Publicznej Szkole Dokształcającej i Zawodowej w Wołominie. Uczył śpiewu i muzyki, był organizatorem samorządów uczniowskich, zwolennikiem niekonwencjonalnych metod nauczania, współorganizatorem akademii szkolnych i miejskich, organizatorem, reżyserem, kompozytorem, a nawet suflerem i opiekunem aktorsko-wokalnego zespołu chłopięcego przy Publicznej Szkole Powszechnej Nr 1.
W 1929 r. Stanisław Balon był wychowawcą klasy IV, do której chodził m.in. Zdzisław Michalik. Lata szkolne związane z osobą pana Balona, jego uczeń opisał po 72 latach w opracowaniu zatytułowanym: “Szkoła – Pomnik we wspomnieniach absolwenta”. Zdzisław Michalik pisał:
Nasz nowy wychowawca (klasa IV, 1929 r.), przeniósł na teren naszej szkoły krakowską modę organizowania samorządów uczniowskich. Wyłonił się wówczas problem wyboru “wójta” klasowego. Przypadek zrządził, że pan Balon ucząc naszą klasę języka ojczystego i historii, zapoznawał się ze stopniem zaawansowania w nauce każdego z nas – w drodze odpytywania. W ten właśnie sposób na pytanie dotyczące przebiegu Wielkiej Rewolucji Francuskiej i epoki napoleońskiej, wychowawca zwrócił uwagę, że udzielone przeze mnie odpowiedzi znacznie wykraczały poza materiały podręcznikowe. I w ten to sposób zostałem wybrany “wójtem” klasowym.
W krótkim czasie pan wychowawca stosując niekonwencjonalne metody, uczył nas zawiłości naszej gramatyki i zachęcał do rozszerzania naszej wiedzy o dziejach Ojczyzny – przed kilku laty zmartwychwstałej. A oto dwa przykłady ilustrujące metodę nie męczącego uczniów sposobu prowadzenia wykładów: czym jest rym i rytm w poezji, dowiedzieliśmy się przy pomocy doraźnie skomponowanego wierszyka, “…owski, koń żydowski, w Palestynie woził świnie i dostawał po łysinie!”. Zaś w dziedzinie historii przeprowadzaliśmy wspólną analizę przebiegu bitwy pod Racławicami i omawialiśmy analogię bitwy pod Iganiami oraz kunszt dowódczy generała Ignacego Prądzyńskiego. Do tego, co działo się w szkole na lekcjach prowadzonych przez pana Balona, dodać należy sukcesy sportowe, odnoszone przez bramkarza Klubu Sportowego “Huragan”, który z meczu na mecz stawał się jednym z filarów drużyny piłkarskiej (mowa o Stanisławie Balonie). Jako “wójt” klasowy i wierny kibic bramkarza tej drużyny, korzystałem z przywileju przysłuchiwania się ćwiczeniom wokalnym swego wychowawcy, przy akompaniamencie wykonywanym przez panią Bublewską, podczas dużych przerw między lekcjami w szkole. Pozostało mi do dnia dzisiejszego w pamięci (1 maja 2001 r.), że gdy słyszę wykonywaną przez różnych wokalistów arię Stefana (Matko moja miła) ze Strasznego Dworu Stanisława Moniuszki – to automatycznie wyobraźnia podsuwa mi postać pana Balona.
Przy ówcześnie panującym wysokim patriotyzmie w naszej szkole, poczesne miejsce zajmowały akademie szkolne i miejskie, które reżyserowali panowie Balon i Pławski, każdy w zakresie swojej wiedzy zawodowej i talentu osobistego. W tamtych latach żyła i funkcjonowała patriotyczna pamięć o narodowych powstaniach zbrojnych, a udział młodzieży szkolnej w okolicznościowych akademiach i nabożeństwach dziękczynnych nie ograniczał się do obecności pocztów sztandarowych. Żyła jeszcze grupka uczestników powstania 1863 r., których można było spotkać w słoneczne dni, na skwerze przy pomniku Wieszcza Adama na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
Pozostała w mej pamięci piosenka śpiewana na akademii szkolnej, pod batutą pana Pławskiego: “Idzie żołnierz borem, lasem, przymierając z głodu czasem”. Nie mogłem też i nie chcę nadal zapomnieć scenicznego występu zespołu trzech wielkich dzwonów, recytujących treść historyczną w trzech różnych poziomach głosowych, zestrojonych przez pana Balona w piękny trójdźwięk. A oto fragment treści:
Spiżowe jesteśmy dzwony,
dzwonimy w cztery świata strony,
ogromnej polskiej ziemi,
sercami spiżowymiPan Bolesław Pławski wspomagał swego znakomitego kolegę na tejże akademii prowadzeniem chóru śpiewającego optymistyczną piosenkę powstańczą, której treść i melodia tkwi do dnia dzisiejszego w mojej pamięci. A oto treść tej piosenki:
Nasz Skrzynecki, wojak dzielny, śmiały
Powiedzie naszych zuchów w pole chwały (bis)
Huk armat, szczęk pałaszy, Moskali odstraszy
– hej bracia w imię Boże, Bóg nam dopomoże (bis).Chyba szczytowym osiągnięciem aktorsko – wokalnym pana Balona i jego zespołu, wyłącznie chłopięcego, było wystawienie na scence sali gimnastycznej Jasełek Bożonarodzeniowych. Mała pojemność sali i niezwykłe powodzenie tej imprezy wymogło na zespole reżysersko – aktorskim wielokrotne jej powtarzanie, zawsze przy pełnej frekwencji.
Żyje dotychczas, co najmniej trzech aktorów, kreujących postacie jasełkowe. A oto oni: Stefan Kamiński – jasełkowy saper, Kazimierz Sobczyk – Kozak jadący z Ukrainy, Zdzisław Michalik – pan Twardowski i Żyd w jednej osobie oraz Tadeusz Sikorski. [Niestety, w czasie, kiedy powstawało to opracowanie nie żyli już Kazimierz Sobczyk (1919-2004), Zdzisław Michalik (1919-2008), Tadeusz Sikorski i Stefan Kamiński (1919 – 29.01.2010 r.) ? dop. A.W.]
Saper Kamiński przedstawiał się widowni, śpiewając:
Saper większy od Ułana, walczy od nocy do rana,
bo fortece wielkie bierze, wali mosty – stawia wieże.Kozak Sobczyk śpiewał:
Jedzie Kozak z Ukrainy, podkówkami krzesze,
idzie za nim grzeczna panna, warkoczyk se czesze (bis).Pan Twardowski – Michalik, przedstawiał się publiczności jasełkowej prozą, recytowaną rozmową z diabłem. A brzmiało to tak:
Jeszcze daleko do zabrania duszy,
pójdź tu wnuczku Lucyfera – obetnę ci uszy,
Skropię cię szablą i wodą święconą –
Najświętsza Panienko bądź moją obroną.Kreujący postać jasełkowego Żyda, ten sam aktor, w śpiewanej z pasterzem rozmowie, omal nie został przez niego obity za brak ochoty do powitania Mesjasza w stajence betlejemskiej.
Przed kilku laty, doszła z Anglii smutna wiadomość, że przebywający tam na emigracji jasełkowy ułan Tadeusz Karaś, inwalida i rentier wojenny, były żołnierz królewskich sił powietrznych RAF zmarł lecz pozostał w piosence, którą żyjący koledzy potrafili zaśpiewać. A oto jej treść:
Być ułanem jakże miło, bodaj się w życiu szczęściło,
Bo ułana wszędzie znają, za ozdobę kraju mają.Pierwszoplanowa postać jasełkowa, czyli okrutny król Herod, wcielony w osobę Tadeusza Sikorskiego, znanego do niedawna piłkarza “Huraganu” i “Turowianki”, był tym, który najczęściej korzystał z pomocy suflera i reżysera, gdyż z natury pogodny – nie umiał wejść w sojusz z jasełkowym diabłem.
Warto zaakcentować, że materialne skutki działalności teatralnej pana Balona umożliwiły dofinansowanie pobytu na obozie wypoczynkowym w Kamieńczyku nad Bugiem licznej grupie absolwentów rocznika 1932/1933 Szkoły Nr 1.
Przeczytanie miłej książki autorstwa “Starego Doktora” [Janusza Korczaka] pt. Bankructwo małego Dżeka , zainspirowało kilku uczniów do wznowienia pracy sklepiku spółdzielni uczniowskiej, który nieudolnie prowadzony, właśnie zbankrutował. Nowi szefowie bankruta, nie tylko spłacili zadłużenie, ale wspomogli wypracowanym przez siebie zyskiem prowadzenie obozu wypoczynkowego w Kamieńczyku.
– kończy swoje wspomnienie o Stanisławie Balonie pan Zdzisław Michalik.
W latach 1936 -1939 Stanisław Balon był wyróżniającym się studentem Państwowego Wyższego Kursu Nauczycielskiego w Państwowym Instytucie Robót Ręcznych w Warszawie. Jego referaty pisemne pt. “Co mogę zrobić dla podniesienia poziomu nauki zajęć praktycznych w szkołach powszechnych” i “Ewolucja nauki zajęć praktycznych w polskich szkołach ogólnokształcących” zostały ocenione jako bardzo dobre. Poza przedmiotami wykładowymi, jak: fizyka oraz pedagogika i psychologia, znaczącą ilość godzin przeznaczano np. na: drzewo, metal, tekturę i introligatorstwo, koszykarstwo, zasady kompozycji, malarstwo, rysunek, estetykę, a także elementy ogrodownictwa – pisownia oryginalna.
W Szkole Nr 4, pan Balon brał aktywny udział w organizacji licznych imprez, jak poranki recytatorskie, np. z okazji imienin prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego. Chór szkolny pod jego kierunkiem wykonywał repertuar dobrany tematycznie do okoliczności.
Pracował także w Publicznej Szkole Dokształcającej i Zawodowej w Wołominie, która mieściła się w tym samym budynku co Szkoła Nr 1. O tym fakcie wspomina także pan Zdzisław Michalik, pisząc: “Syn prezeski Katolickiego Stowarzyszenia Kobiet – pani Popielickiej (z ulicy Nowowiejskiej), Wiesław Popielicki, prezes Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej, późniejszy oficer kawalerii, wspólnie ze swymi przyjaciółmi nauczycielami: Stanisławem Julianem Balonem, Janem Malikiem, Bolesławem Pławskim i panią Ireną Tubielewiczówną, powołali do życia kursy uzupełniające szkołę powszechną. Celem tej filii oświatowej było umożliwienie licznej grupie osób dorosłych i młodzieży ukończenia siedmiu klas szkoły powszechnej. Nauczyciele prowadzący zajęcia lekcyjne nie pobierali za swą dodatkową pracę żadnego wynagrodzenia. Kilkadziesiąt osób uzyskało w ten sposób świadectwo ukończenia szkoły, co pozwoliło im wystartować w życie”. Kursy kontynuowane były do 1949 r. W Stowarzyszeniu także duże znaczenie miała sekcja dokształcania powszechnego, której przewodniczącym był druh Czesław Hofman, a nauczycielami ? społecznikami, poza wcześniej wymienionymi: Piotr Rostkowski, Zofia Wanda Bublewska, Natalia Kwapiszewska oraz studenci – Kazimierz Szubert i Józef Hofman.
1 września 1949 r. kursy zostały przemianowane na Państwową Szkołę Powszechną dla Pracujących. Pierwszym kierownikiem szkoły był Stanisław Szubiński, a nauczycielką m.in. Stanisława Balonowa.
Wydarzenia września 1939 r. i lata okupacji hitlerowskiej, zmieniły sposób prowadzenia nauki w szkole. Poza szkołą nauczyciele samorzutnie rozwijali dokształcanie młodzieży, przekazując im treści zakazane przez wroga. W tajnym nauczaniu, razem z żoną, brał udział Stanisław Balon. Często młodzież spotykała się w ich drewnianym, piętrowym domu przy ulicy Traugutta 3 w Wołominie. O nauce na tajnych kompletach u Stanisława Balona wspomina Krystyna Buch w wywiadzie udzielonym w 1997 r. redaktorce “Wieści Podwarszawskich”: “Na tajne komplety chodziło najpierw kilka osób, potem kilkanaście. Nauczyciele czasami spotykają się w mieszkaniach uczniów. Czasami uczniowie udają się do nauczyciela, pana Balona, który z narażeniem życia zapoznaje młodzież z tajnikami deklinacji i koniugacji”.
Kiedy w 1943 r. Stanisław Julian Balon odszedł na zawsze miał zaledwie 37 lat, jego żona – 30 lat, córeczki: Danusia siedem lat, a Marysia siedem miesięcy.
Dziś pani Danuta Patejuk mówi:
Byłam mała gdy taty zabrakło, ale we wspomnieniach mamy, moich i siostry żyje on zawsze. Był dobry, pracowity, kochający rodzinę i swoją pracę. Był patriotą, działaczem AK oraz nauczycielem na tajnych kompletach w Wołominie. Pochodził spod Krakowa, był nauczycielem w Warszawie i Wołominie. Ukończył Państwowy Instytut Robót Ręcznych oraz kilka kursów, między innymi Kurs Modelarstwa Lotniczego. Lubił muzykę, śpiewał barytonem i pięknie grał na skrzypcach (…).
Gdy wychodził z domu na kilka godzin, pytałam: – gdzie tata? – mama odpowiadała, że poszedł grać w brydża z kolegami lub na imieniny. Dopiero wiele lat później mama powiedziała, że te “brydże” i “imieniny” to w rzeczywistości były zebrania i narady oraz konieczne wyjazdy członków Armii Krajowej.
Ojciec zawsze znalazł czas na różne “wariackie” zabawy ze mną: pełzaliśmy pod stołami i krzesłami, skakaliśmy z drewnianej klapy na studni do cebrzyka z wodą, asekurował mnie podczas huśtania na gałęzi. Były też zabawy “spokojne”: laleczki, spacerek, chociaż mnie odpowiadały te pierwsze formy.
W marcu 1943 r. tata zachorował, został przewieziony do szpitala im. Dzieciątka Jezus w Warszawie. Był bardzo chory, ale obiecał, że jak wyzdrowieje, wróci do domu i zreperuje mój wózek dla lalek. W szpitalu przebywał siedem miesięcy, do domu nie wrócił, wózka nie zreperował, pozostał żal, wspomnienia i nieliczne zdjęcia.
Stanisław Julian Balon zmarł 26 października 1943 r. Pochowany został na cmentarzu w Kobyłce (kwatera A-A1).
Bibliografia:
S. Balon, Personalblatt, wydany przez Jana Malika 23.III.1941r.,z okrągłą pieczęcią w języku niemieckim i polskim: Polska Publiczna Szkoła Powszechna w Wołominie; D. Patejuk z d. Balonówna, Wspomnienia o Ojcu, Wołomin 2008; Z. Michalik, Szkoła – Pomnik we wspomnieniach absolwenta, Wołomin 2001; Z. Michalik, Poczta, “Wieści Podwarszawskie”, 1998 nr 44; Ze wspomnień Zdzisława Michalika, (w:) Życiorysy z Wołominem związane… (Historia miasta pisana ludzkimi losami), pod redakcją M. Kubacz i A. Sobczak, Wołomin 2009, s. 375-376; Księga Protokołów Państwowej Szkoły Powszechnej dla Pracujących z 1949 r., Wołomin 1949-1952, s. 11, Archiwum Zespołu Szkół Nr 2, Wołomin; K. Chwedeńczuk, Sześć lat i dwa dni, “Wieści Podwarszawskie”, 1997 nr 39; A. Wojtkowska, W siedemdziesiątą rocznicę tajnych kompletów lat 1939 – 1945 u Krystyny Kwapiszewskiej, “Rocznik Wołomiński”, t. V 2009; J. K. Sobczyk, Katolicka młodzież wołomińska w latach 1928-1938 roku, “Rocznik Wołomiński” t.I,2005.
“Rocznik Wołomiński”
tom VI,2010 s.377-386
Warto napisać wspomnienia o malarzu artyście R,Szlucha z dużym dorobkiem artystycznym.Był wykładowcą rysunku w szkole przy ul, Wileńskiej.