Są ludzie, dla których Drewnica — to jakiś krąg piekła dantejskiego, nad którem tkwi napis: „Tu wchodząc, wszystkie porzućcie nadzieje”. To schronienie tych, których trzeba usunąć ze społeczeństwa, oddalić od rodziny, aby nie byli ciężarem i niebezpieczeństwem. W rzeczywistości zaś, Drewnica — to błogosławieństwo. Dla chorych — gdyż daje im troskliwą i umiejętną opiekę, schronienie dla nieuleczalnych, dom zdrowia dla tych, którzy mogą być wyleczeni. Błogosławieństwo dla rodzin, mających wśród siebie takiego chorego, gdyż zdejmuje im ciężki i bolesny kłopot z głowy, zapobiega możliwej ruinie materialnej i moralnej. Błogosławieństwo dla społeczeństwa, gdyż opiekuje się najnieszczęśliwszymi jego członkami, a często powraca mu ich zdrowymi j zdolnymi do pracy.
Niezwykłe są dzieje zakładu w Drewnicy, niezwykła działalność Towarzystwa opieki nad umysłowo i nerwowo chorymi, którego jest dziełem. Aby przedstawić dokładny obraz działalności Towarzystwa, powstanie i rozwój zakładu w Drewnicy, obecny stan jego — trzebaby poświęcić o wiele więcej miejsca, niż dać go może artykuł dziennikarski. Musimy zatem ograniczyć się do przytoczenia najważniejszych’ i najwymowniejszych danych.
Towarzystwo przed dziesięciu laty otworzyło w Drewnicy schronisko dla 15-u chorych, mając zaledwie 946 rubli w kasie. Dziś jest to urządzony wzorowo szpital na 240 chorych, a wartość budynków i i urządzeń przechodzi 200,000 rubli. Gdzie stały dwa drewniane baraki na wydmie piaszczystej dziś wśród pięknego ogrodu stanęła ludna osada z urządzeniami kanalizacyjnemi i wodociągowemi, z oświetleniem elektrycznem zajmująca obszar 34 morgów, poprzecinana drogami bitemi, wysadzanemi drzewami.
Nie jedyna to zasługa zakładu w Drewnicy, że udziela opieki tym 240 chorym. Zakład w Drewnicy stał się przykładem i po nim poczęły powstawać w kraju zakłady podobne: w Kochanówce pod Łodzią, w Warcie, w Otwocku (dla żydów), w Karolinie (otwarty również przez Towarzystwo opieki nad umysłowo i nerwowo chorymi). I kiedy w czasie powstania Drewnicy w kraju naszym znajdowało się około 19,000 chorych umysłowo bez opieki, kiedy zaledwie 6 proc. ogólnej liczby chorych mogło znaleźć opiekę, dziś ma ją już 12 proc.
Druga zasługa Drewnicy to stosowany względem chorych system „otwartych drzwi”. Drewnica — przytoczym tu słowa d-ra Karola Rychlińskiego, inicjatora Towarzystwa i kuratora zakładu drewnickiego — od założenia swego nie tylko nie zna krat w oknach, nie zna kaftanów i t. p. środków, krępujących chorego, ale posługuje się nawet na oddziałach dla niespokojnych chorych przeważnie usługą kobiecą. Dowodzi to, że szeroko stosowany system dania swobody choremu w naszych warunkach nietylko jest możliwy, lecz daje wyborne wyniki, gdyż pozwala resztki sił chorego zużyć na prace produkcyjną i to do tego stopnia, że pracownicy niektórych działów gospodarki szpitalnej należą do kategorii byłych, a nawet obecnych chorych. System przyjęty w Drewnicy nie pozbawia wprawdzie niektórych chorych możności ucieczki, w zasadzie jednak okazał się zbawiennym. 41 proc. chorych włożyło się do pracy i w niej znajduje wielkie ukojenie w cierpieniu.
Jeszcze liczb kilka. W ciągu 10-lecia 1903—1913 zakład w Drewnicy dal opiekę 1.700 chorym, którzy przebyli razem 420,000 dni zakładowych. Koszt utrzymania zakładu wynosił w r .1903 — 5,534 rb. a w r. 1912— 56,840 rubli.
Wczoraj odbyło się poświecenie i oddanie do użytku nowego gmachu na terytorium Drewnicy, administracyjnego. Ponieważ znajdą w nim pomieszczenie różne działy gospodarcze, które dotąd zajmowały miejsce w pawilonach dla chorych, przybędzie sporo miejsc dla nowych chorych. W nowym gmachu zajmą również mieszkania lekarze zakładu.
Poświęcenie nowego budynku w obecności licznego groma zarządu Towarzystwa i zaproszonych gości dokonał ks. Józef Czarnecki, poczem zebranych oprowadzali po całym zakładzie i objaśnień udzielali kurator dr. Rychliński i lekarze zakładowi. Z prawdziwą przyjemnością goście zwiedzali i podziwiali wszystkie pawilony, oddziały adminstracyjne, maszyny i urządzenia. Nadmienić tu należy że nietylko sumiennie i umiejętnie, ale prawdziwie po obywatelsku wywiązali się ze swego zadania p. Teodor Salomonowicz, który prowadził wszystkie roboty budowlane, i p. Władysław Kujawski, który urządzał instalację elektryczną.
Jak już powiedzieliśmy, kuratorem zakładu, jego dusza i głową jest dr. Karol Rychliński, któremu też wczoraj, zarówno jak całemu zarządowi i personelowi zakładu zgotowano owację. Prezesem Towarzystwa jest rejent Z. Wasiutyński, wiceprezesem dr. Rembieliński, dyrektorem zakładu dr. K. Miszewski. stałymi lekarzami dr. Babiański i dr. Benni. O ich działalności najwymowniej świadczą głosy chorych, którzy nie mają dość słów uznania dla swych opiekunów.
Na zakończenie — wymówka pod adresem społeczeństwa. Stanowczo zamało ogół nasz interesuje się Drewnicą. A dlaczego? Damy tu zmów głos d-rowi Rychlińskiemu: „Chorego umysłowo ludzie się boją, niechętnie o nim myślą, a stąd pochodzi że w tajnikach duszy ofiarnej obywatela ziemi polskiej rzadko powstaje myśl o palącej sprawie braku opieki nad umysłowo chorymi. Tymczasem brak tej opieki pociąga za sobą stałe obniżenie się poziomu moralnego szerokich warstw społecznych i powoduje zubożenie kraju, w którym coraz więcej rąk nie tylko nie pracuje, ale staje się ciężarem dla otoczenia”.
Przykład Drewnicy jest bardzo pouczający. Jeżeli tak wiele mogło zdziałać szczupłe grono ludzi, ale ludzi dobrej woli i prawdziwej ofiarności, co uczynić mogłoby całe społeczeństwo?
Jeszcze jeden argument. W tej chwili zarząd jest w posiadaniu dwustu z górą podań o przyjęcie do zakładu. Aby ich przyjąć i utrzymać, trzeba mieć miejsce i odpowiednie środki, a tych Towarzystwo nie posiada. Czeka więc, aby społeczeństwo pośpieszyło z pomocą. I bodaj, że czekać nie będzie napróżno i nie długo.
M. Rom.
Kurjer Polski
R. 16, 1913, no 136
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours