W Drewnicy

(Uroczystość wczorajsza)

Wczoraj, po południu, specjalny pociąg kolei mareckiej zawiózł do Drewnicy grono osób, zaproszonych do wzięcia udziału w uroczystości poświęcenia i oddania na użytek publiczny nowego gmachu. W gronie tem znaleźli się: członowie zarządu Toawarzystwa opieki nad nerwowo i umysłowo chorymi, z prezesem, Z. Wasiutyńskim, na czele, protektorowie tej instytucji, panie z komitetu dam, opiekujących się sprawami Drewnicy, przedstawiciele świata lekarskiego: dr. dr.: Bronisław Chrostowski, Wacław Męczkowski, J. Pawiński, Boi. Jakimiak, Stan. Rembieliński, Maurycy Bornstein i in.

Pociąg kolejki z linji magistralnej schodzi na bocznicę i dowozi gości do samych wrót ogrodu zakładzie drewnickim. Za przewodem gościnnego kuratora zakładu, Karola Rychlińskiego, idziemy wprost do nowego, murowanego, 2-piętrowego gmachu, którego inaugurację święcimy. W sali parterowej, pełnej powietrza i światła, przyszłej „resursie”, zagaja uroczystość, swem przemówieniem, prezes Wasiutyński. Przypomina on, że przed 11-tu laty, w tem miejscu była ławica piasku, dziś Towarzystwo oddaje społeczeństwu ten nowy gmach, chlubnie świadczący o energji inicjatorów i ofiarności publicznej.

Treściwe a wymowne swe przemówienie kończy prezes wyrażeniem gorącego uznania kuratorowi zakładu, dr. Rychlińskiemu, który zabiera głos, z kolei, ze skromnością, przystojną mężom czynu, nie przypisując sobie zasług w tej sprawie, lecz ujmując w syntezę działalność ubiegłą Towarzystwa w Drewnicy, jej potrzeby i dezyderaty. W 1-ym roku istnienia działalność rozwinięto kosztem niespełna 1,000 rb., mając w tym czasie dni leczniczych 4,000; ta ostatnia liczba zwiększyła się obecnie — 11-krotnie. Dziś zakład może przyjąć 236 chorych. Upłynione dziesięciolecie wykazało, że prowadzenie zakładu dla umysłowo chorych — „przy drzwiach otwartych”, jest nietylko możliwe, ale i konieczne.

To pierwsza, zasadnicza, zbawienna reforma, wprowadzona przez młode Towarzystwo, która mu będzie zapisana w dziejach lecznictwa krajowego, po wieczne czasy, złotemi głoskami. Wyniki stosowania systemu drzwi otwartych widzieliśmy i podziwialiśmy na każdym kroku. Przy oprowadzaniu nas po zakładzie towarzyszyła nam, udzielała objaśnień, tocząc ożywioną i ciekawą rozmowę — jedna z pacjentek. W gronie pań opiekunek znajdowała się miła, barwnie ubrana panienka, ożywiona, inteligentna; nie pomyślelibyśmy na chwilę, że nie przyjechała ona wraz z nami, na uroczystość, lecz — że się tu leczy — perjodycznie, sama zjeżdżając do Drewnicy w okresy, gdy ją „coś napada”… Na sali głównej, obok spólnej sypialni, powitał mię, jakby na towarzyskim cercle’u, kolega-handlowiec; inni zaś pacjenci krążyli swobodnie, niektórzy czyniąc honory domu.

Po tej — koniecznej w tem miejscu — dygresji, wracam do przemówienia dr. Rychlińskiego. Drugą cechą zakładu w Drewnicy jest przeważnie kobieca usługa. Kurator oddaje sprawiedliwość umiejętnej pieczołowitości „pielęgniarek”, składa hołd pierwszym pionierkom na tej drodze. Nawet na „niespokojnych” oddziałach męskich usługa kobieca należycie się sprawia,

Trzecią reformą, cechującą Drewnicę, jest wciąganie chorych do pracy, zbawiennie oddziaływające na ich ustrój psychiczny i fizyczny. Po 10-ciu latach już 42% chorych przyzwyczajono do pracy. W pokoju np., w którym zebrało się grono przybyłych, wszystkie meble zrobione są rękoma chorych.

Za przykładem warszawskiego Tow. opieki nad umysłowo i nerwowo chorymi poszły: Łódź (z jej Kochanówkiem), Otwock i in.; gdy przed 10-iu laty zaledwie 6% chorych umysłowo dostawało się do zakładów leczniczych, dziś przebywa w nich już 12%.

Najtrudniej się przedstawia sprawa materjalna. Gdy się weźmie na uwagę, że 70% z pośród chorych umysłowych jest skazanych na przebywanie w zakładach przez całe życie, to nie zadziwimy się, że, aby im wszystkim dać miejsce, należałoby wydawać 7,000,000 rbl. rocznie… Wobec tylu różnorodnych potrzeb krajowych jest to oczywistem niepodobieństwom…

Dopóty sprawa opieki nad umysłowo chorymi będzie stała źle, — mówi dr. Rychliński — dopóki całe społeczeństwo nie weźmie udziału w tej akcji.

Przykład takiego spółudziału daje, nader dodatnio działający, „Komitet opiekuńczy pań”: budynek obecny powstał dzięki ich działalności; one to, przez swe wpływy i umiejętność docierania do osób ofiarnych, urządzanemi w Warszawie rautami, koncertami, zabawami, wzniosły podwaliny gmachu. Dzięki nim, chorzy posiadają odpowiednie zapasy bielizny i pościeli. Tu będzie na miejscu przypomnieć nazwiska pań, należących do tego komitetu, odwiedzających stale Drewnicę, dających chorym, prócz zasobów, opiekę, ciepły uścisk dłoni, słowa otuchy. Przy boku prezeski, panny Zofji Wilczyńskiej, stoją więc panie: Józefowa Temlerowa, Augustowa Załuska, Zofja Garczyńska, Józefowa Zubowiczowa, Ignacowa Janaszowa, Aleksandrowa Czajewiczowa, Stefanowa Kossuthowa i K. Liszewska.

Tylko przy pomocy społeczeństwa, korporacji, łożących na łóżka dla swych członków, wyżywienie chorego może kosztować 34½ kop., całkowite zaś utrzymanie — od 69 do 75 kop. dziennie. Troską zarządu było, aby chorzy, prócz leków, jadła odpowiedniego, mieli dużo powietrza, świała i wody. Dotychczas jednak niewygodnie było tu personelowi lekarskiemu (Drewnica dziś ma 3-ch stałych doktorów) i pielęgniarskiemu. Tym, co się oddają dzień cały na usługi chorych, słusznie należy odpowiedni odpoczynek. Tej sprawiedliwej potrzebie odpowie gmach, dziś oddawany na użytek społeczny: w nim znajdą się mieszkania lekarzy i pielęgniarek, w suterenie zaś pracownia lekarska i apteka.

Najpilniejszą obecnie potrzebą Drewnicy jest pawilon „obserwacyjny” i tu pomoc społeczeństwa jest niezbędna. Zawdzięczając wpływom prezesa Towarzystwa, otrzymano od pewnej osoby dobroczynnej sumę, dostateczną na rozpoczęcie budowy pawilonu „dla rekonwalescentów” (w myśl ofiarodawcy); znajdzie się tam miejsce na 40 osób. W czerwcu r. b. założone będą fundamenty pod ten gmach. Dzięki tomu, Drewnica, z końcem r. b., będzie mogła przygarniać 250 chorych. W końcu swego przemówienia dr. R. złożył podziękę tym, co pomogli najskuteczniej do pobudowania gmachu, t. j. pp. Władysławowi Krajewskiemu (twórcy całej instalacji elektrycznej) i Teodorowi Salomonowiczowi, który z sumy kosztorysowej gmachu wykreślił, conajmniej, 7,000 rb.

Uzupełniając przemówienie swego przedmówcy, sekretarz Towarzystwa, dr. K. Wisłocki, zaznaczył, że każda instytucja o tyle się rozwija, o ile nią sterują ludzie czynu i energji. Miejscowa administracja prosiła mówcę, aby w jej imieniu wyraził uznanie i hołd, za taką intensywną pracę i energję, kuratorowi Rychlińskiemu, i złożył mu — upominki, w postaci: adresu w teczce i krajobrazu Drewnicy w bogatych ramach.

Burzą oklasków pokryto ten akt wdzięczności i przyjaźni. Po tych przemówieniach, poświęcenia całego gmachu dopełnił ks. Czarnecki. Następnie goście zwiedzili budynki gospodarcze i sale zakładowe, dochodząc aż do „leśniczówki”, gdzie wkrótce rozpocznie się nowa budowa.

Wszędy czystość, porządek, nowe zabiegi leczniczo-hygjeniczne. Budynek elektrowni z salą pomp i pralnią mechaniczną stanął podobno w ciągu tygodnia. W pralni, czynnej 4 dni na tydzień, pierze się po 600 sztuk bielizny dziennie. Kurator narzeka, że nieraz brakuje wody… I na ten brak zaradzić by tylko mogła — gotówka… Po długim spacerze gościnni gospodarze z dyrektorstwem zakładu, dr. Miszewskimi, na czele zaprosili zebranych na śniadanie, zastawiono przy 3-ch stołach. Serdeczną atmosferę ożywiły toasty.

Dr. Rychliński przypomniał zasługi warsz. Tow. lekarskiego, które niezadługo będzie święciło stulecie swego istnienia; ono to wyrabiało „lekarzy—społeczników”. Mówca wznosi zdrowie prezesa Towarzystwa, dr. J. Pawińskiego. Mecenas Fabjani toastuje na cześć pomocnicy wielkiej wszelkich zamierzeń społecznych — prasy polskiej. Odpowiada, imieniem obecnych wysłańców prasy, przedstawiciel naszego Kurjera, kończąc toastem na cześć dr. Rychlińskiego, tego sprawcy uroczystości dzisiejszej. Kolega K. Młodowski wznosi zdrowie prezesa Wasiutyńskiego. Ks. Czarnecki —zdrowie zarządu Towarzystwa. Dr. Rychliński toastuje na cześć komitetu opiekuńczego dam, w ręce p. Wilczyńskiej, a potem wznosi zdrowie dyrektora zakładu i jego małżonki.

Panie „komitetowe” zalecają przedstawicielom prasy przypomnienie dobroczynnej Warszawie, że, ich sumptem, w listopadzie r. b., będziemy mieli dzień Drewnicy.

Nie przebrzmiały jeszcze toasty, gdy przed wrotami ogrodowemi stanęły dwa wagony pociągu specjalnego. Żegnamy więc gospodarzy, życząc powodzenia w ich zbożnych zamiarach.

K. H.

Kurjer Warszawski
R. 93, 1913, nr 136

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.