trzcinski

Czesław Zygmunt Trzciński (19.07.1930 – 13.09.2010)

“Bogu na chwałę, ludziom na ratunek”

Minął rok od śmierci Zygmunta , a rodzina nadal nie może uwierzyć, że tak już będzie zawsze. Miał osiemdziesiąt lat i swoich bliskich, do kochania: żonę Zdzisławę, dzieci: Jolę i jej męża Andrzeja, Andrzeja i jego żonę Beatę oraz Agatę i jej męża Ireneusza, a szczególnie wnuki: Łukasza, Annę, Kamila, Paulinę, Tomka, Artura, Karolinę i Michała, którzy byli jego radością i dumą, a którymi nie zdążył się w pełni nacieszyć i napatrzeć jak rosną, zdobywają sukcesy zawodowe, zakładają swoje rodziny…Pożarnictwo było jego pasją, to ono dotychczas pochłaniało go bez reszty, w jego przypadku “bez reszty” to “Bogu na chwałę, ludziom na ratunek”. Służbę innym uważał za swój pierwszy obowiązek. A gdy przeszedł na zasłużoną emeryturę cieszył się z każdej chwili spędzonej z rodziną. Jednak niedługo nadszedł czas choroby. Nigdy nie sądził, że tak bezwzględnie rak wkroczy w jego życie. I poddawał się posłusznie wszystkim działaniom leczniczym, nie tracił nadziei ani uśmiechu…

Urodził się 19 lipca 1930 r. w Jagodnem k/Garwolina w chłopskiej rodzinie Jana i Józefy z d. Winek, miał braci: Konstantego, Jana i Aleksandra.

Szczęśliwe dzieciństwo przerwał wybuch II wojny światowej, miał zaledwie 9 lat, wówczas chodził do szkoły powszechnej w Garwolinie. Nastały lata okupacji hitlerowskiej. Czas zabawy i beztroski zajęła służba w harcerstwie, a z biegiem lat, udział w działaniach konspiracyjnych w ramach jednostki “Gołąb”, działającej z ramienia ZWZ/AK na terenie Garwolina i w jego okolicach. Nieraz opowiadał o zadaniach przydzielonych przez starszych dowódców. Pamiętał skoordynowaną akcję przeprowadzoną w nocy z 19 na 20 marca 1943 r. tzw. akcję afiszową. Przez kilka godzin rozwieszono trzydzieści antyniemieckich plakatów w centralnych punktach miasta, m.in. na budynku starostwa, żandarmerii, policji kryminalnej oraz na dworcu kolejowym. Zauważony przez żandarmerię, szczęśliwie razem z kolegami uciekł w pobliskie krzaki, a potem wpław przez rzekę. Wśród działań skierowanych przeciwko wrogowi miały również miejsce przedsięwzięcia upamiętniające bohaterskie czyny żołnierzy-patriotów. Składano kwiaty na grobach poległych, malowano nawierzchnię ulicy na czerwono w miejscach rozstrzelań. Taką akcję przeprowadzono m.in. w nocy z 8 na 9 lipca 1944 r. Po 46 latach od tych wydarzeń Ministerstwo Obrony Narodowej w uznaniu zasług młodocianych żołnierzy w walce narodu polskiego z hitlerowskim najeźdźcą w latach II wojny światowej przyznało Czesławowi Z. Trzcińskiemu Odznakę Pamiątkową “Syn Pułku”.

Po zakończeniu wojny rozpoczął naukę w Publicznej Szkole Zawodowej w Garwolinie. Po jej ukończeniu w 1949 r. odbywał krótki termin u krawca w Warszawie, najpierw skracał, poszerzał, zwężał, a potem już szył spodnie i spódnice. Mimo, że był pojętnym uczniem i robota “paliła mu się w rękach”, myślał o innym zawodzie, chociaż “igła i nici” były na użytek domowy w całym dorosłym życiu. Jednak nie przestał myśleć o zawodzie, w którym chciał realizować swoje dziecinne marzenia. A brały one początek z obserwacji katolickiego życia rodzinnego, pełnego miłości, szacunku, zgody i pomocy innym.

Tak jak siedmioletni Wojtek z książki Czesława Janczarskiego, Zygmuś chciał zostać strażakiem, ale dorośli tłumaczyli mu, że jest za mały. Ponieważ Trzcińscy, w Garwolinie mieszkali nieopodal strażnicy, Zygmuś często kręcił się wokół wozów strażackich. Nieraz po usłyszeniu syreny pędził, aby “zdążyć na akcję”. Starsi strażacy dobrodusznie poklepywali go po plecach, ze stwierdzeniem: “Oj Zygmuś, Zygmuś musisz ty być strażakiem”. Lata wojny, okupacji hitlerowskiej i pobyt w czynnej służbie wojskowej jako strzelec i dowódca plutonu , wyzwoliły w nim mężnego ducha, gotowego do walki z każdym żywiłem.

Rozpoczął naukę w Szkole Podoficerskiej Pożarnictwa w Łodzi i najpierw oddał swe serce idei służby pożarniczej. 1 maja 1954 r. w stopniu aspiranta, rozpoczął pierwszą służbę w Komendzie Powiatowych Straży Pożarnych w Garwolinie. Potem oddał swe serce Zdzisławie, dotrzymując cichej obietnicy z przed lat. Gdy w 1951 r. odchodził do wojska, wówczas 14- letnia panienka, Zdzisia, nieśmiało zapytała: Czy ty wrócisz? W odpowiedzi jej brat cioteczny – Franek – wesoło zawołał: wróci, wróci, jeszcze będzie weselicho – Zdzicho… Szczęśliwie wrócił, w stopniu sierżanta. Odwiedzał często Zdzisławę w Domu Dziecka w Lucieniu pow. Gostynin, gdzie pracowała. Przyszły teść, Władysław Krzyśpiak, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Czyszkowie k/Garwolina, nie posiadał się z radości, kiedy dowiedział się o zamiarach zawodowych Zygmunta i zamiarach matrymonialnych wobec jego córki. Ale panowie najczęściej prowadzili długie dyskusje na temat działalności jednostek straży pożarnych. W 1957 r. odbył się ślub i kiedy Zdzisława rozpoczęła pracę w Szkole Podstawowej w Głoskowie, potem w Garwolinie, pomagał jej przy założeniu drużyn harcerskich. Wraz z innymi ” zapaleńcami”organizowali biwaki i obozy, zabiegali o zakup mundurków, namiotów, kompasów i innych przyrządów. Wspólna pasja bardzo ich złączyła i powodowała rozumienie społecznej pracy na rzecz innych.

Zygmunt awansował, zmienił miejsce pracy i dbał o zapewnienie warunków materialnych rodzinie. 1 września 1963 r. jako starszy aspirant rozpoczął pracę w Komendzie Powiatowych Straży Pożarnych w Wołominie na stanowisku komendanta, w rok później sprowadził żonę – nauczycielkę, która rozpoczęła pracę w Szkole Podstawowej Nr 1. Praca zawodowa, opieka nad malutkimi dziećmi i dbanie o ognisko domowe to było zadanie Zdzisławy. Zygmunt natomiast zajmował się prewencją i walką z pożarami oraz pozostałymi zagrożeniami dla zdrowia i życia ludzkiego, dobytku oraz środowiska naturalnego. Nadzorował usuwanie klęsk żywiołowych i katastrof. “Gasił pożary” jednocześnie kształcił się w Szkole Oficerów Pożarnictwa (1969), następnie w 1979 r. uzyskał tytuł inżyniera pożarnictwa w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej (WOSP) .

Piął się po strażackiej drabinie awansu zawodowego. Od 1 czerwca 1975 r. jako młodszy kapitan nadzorował pracę Komendy Rejonowej Straży Pożarnych Wołomin. 21 maja 1978 r. jako major pożarnictwa otrzymał stopień podpułkownika pożarnictwa. Na stanowisku Komendanta pozostawał w Wołominie przez 18 lat, tj. do 31 sierpnia 1981 r. Następnego dnia objął kierowanie zespołem na Wydziale Inżynierii Bezpieczeństwa Pożarowego w Wyższej Szkole Oficerów Pożarnictwa w Warszawie. Od lutego 1983 r. pełnił służbę w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnych, a następnie od lipca 1989 r. pracował w Centrum Naukowo Badawczym Ochrony Przeciwpożarowej (CNBOP) oraz w Zarządzie Głównym Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP. Tu bogatym doświadczeniem i szeroką wiedzą dzielił się do marca 1991 r.

Przeszedł na emeryturę, ale w pracy społecznej pozostał nadal bardzo znaczącą osobą. Miał plany, które przez wiele lat z powodzeniem realizował, tylko coś ze zdrowiem zaczęło szwankować. Pierwszy symptom, to omdlenie na uroczystości Dnia Strażaka w Majdanie w 1997 r. Przyjmował tabletki, stosował dietę i dalej pędził załatwiać sprawy pilne i pilniejsze. Ostatni raz 1 marca 2010 r. w 16-kartkowym brudnopisie m.in. zapisał: “Ossów- pieczątka- pobranie od Ryszarda Młotka; Bank Spółdzielczy-pobranie stanu gotówki; 4 marca 2010 r. spotkanie ze skarbnikiem, ustalenie daty zebrania sprawozdawczego za 2009 r.; ustalenie zakupu drzewek: tuje lub inne; sprawa wysłania pisma do Waldemara Pawlaka o samochód; zakup umundurowania letniego i zimowego dla mnie; ustalenie chętnych członków OSP na pielgrzymkę do Częstochowy i Górek k/Garwolina; opracowanie umowy na wynajęcie sali; zakupienie umundurowania dla starszych strażaków; ustalenie zakupu umundurowania dla kobiet”. Niestety, nie wszystko udało mu się zrealizować, zabrakło zdrowia i czasu…

Aby życie na wsiach było radośniejsze…

Na wyrwanej z zeszytu kartce w kratkę, zapisał budowy i rozbudowy strażnic powiatu wołomińskiego, których był inicjatorem, m.in.: Ossów, Zagościniec, Grabie Stare, Majdan, Okuniew, Zabraniec, Poświętne, Ręczaje Polskie, Ręczaje Nowe, Cygów, Wola Ręczajska, Krusze, Kozły, Klembów, Zaścianie, Chajęty, Ludwinów, Zabrodzie, Ślężany, Zawady, Mokre, Ruda, Załubice Stare, Kukawki, Jadwisin, Strachówka, Ząbki, Kobyłka, Zielonka, Marki, Międzyleś, Sulejów, Tłuszcz, Jasienica, Dzięcioły, Chrzęsne. Najczęściej podczas jubileuszy strażackich asystował przy wręczaniu sztandarów pocztom sztandarowym, a jednostkom pożarniczym listów gratulacyjnych. Ponadto dbał o odpowiednią oprawę innych świąt strażackich, jak: 4 maja – Dzień Strażaka i Dni Ochrony Przeciwpożarowej. Nie mogło zabraknąć tradycyjnej strażackiej grochówki, występów zespołów ludowych, a także prezentacji sprzętu ratowniczo-gaśniczego. Jednym z ostatnich jubileuszy, w których uczestniczył weteran służby pożarniczej bryg. Czesław Trzciński było spotkanie z okazji 90-lecia OSP w Strachówce w 2009 roku. W sprawozdaniu z tej uroczystości m.in. zapisano: “W 1964 r. otrzymali sztandar i z inicjatywy komendanta powiatowego w Wołominie mjr Czesława Trzcińskiego pojawił się pierwszy samochód bojowy Star 25. Po tych wydarzeniach ludzie z zapałem rozpoczęli budowę remizy, do czego w dużej mierze przyczynił się mjr Czesław Trzciński i przewodniczący Gromadzkiej Rady Józef Żegota” . Obecnie pięknie odremontowany budynek strażnicy dalej służy miejscowej społeczności pełniąc funkcję wiejskiej świetlicy, miejsca spotkań samorządowych, kulturalnych, Koła Gospodyń Wiejskich, siedziby Banku Spółdzielczego, lokalu wyborczego, ostatnio pomieszczeń Młodzieżowego Klubu Strażackiego, a organizowane kiedyś zabawy strażackie słynne były na całą okolicę.

Wiedział, że strażnice – mają spełniać odpowiednie warunki lokalowe, zgodne z wymaganiami określonymi w przepisach BHP i koncentrować w jednym miejscu cały sprzęt jednostki ratowniczo-gaśniczej. Mają być miejscem wypełniania zadań statutowych, z organizacyjnym wyodrębnieniem części służącej zapewnieniu sprawności działań ratowniczo-gaśniczych i warunków socjalnych dla załogi oraz części administracyjnej ze stanowiskiem kierowania. Ponadto wiedział, czym były, czym są i czym będą strażnice dla miejscowej ludności np. widział prowadzoną działalność kulturalno – wychowawczą i gospodarczą. Tu młodzież uczyła się zachowania w sytuacjach niecodziennych, od najmłodszych lat wyrabiając w sobie poczucie odpowiedzialności, opanowania, dyscypliny, a także podnoszenia sprawności fizycznej poprzez udział w zawodach sportowo – pożarniczych. Cieszył się z tworzonych Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych (MDP), w których widział przyszłe kadrowe zaplecze każdej jednostki. W tych przedsięwzięciach podkreślał wielkie zaangażowanie społeczne mieszkańców, a także oddanych służbie pożarniczej pracowników m.in. starszej ogniomistrz pożarnictwa – Cecylii Frąckiewicz, starszej ogniomistrz pożarnictwa – Marty Drzewińskiej, starszego ogniomistrza pożarnictwa – Edwarda Grotkowskiego, starszego ogniomistrza pożarnictwa – Aleksandra Lipskiego, dowódcy Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych – Bolesława Lipskiego, ogniomistrza pożarnictwa – Mariana Kurka, pułkownika pożarnictwa – Leona Gawrysia, oficera pożarnictwa – Andrzeja Grelaka, oficera pożarnictwa -Józefa Pisarka oraz kierowców: Zdzisława Zalewskiego, ogniomistrza pożarnictwa – Jerzego Mikulskiego, Krzysztofa Sikorskiego, Wacława Gumiennego, kaprala pożarnictwa – Leona Beredy i wielu, wielu innych. Jednakowo cenił pracę druhów zawodowców i ochotników: występował o odznaczenia, dyplomy i awanse na wyższe stopnie strażackie.

A kiedy trzeba było upominał się o “swoje”. “Nic o nas – bez nas” pisał w prasie lokalnej protestując przeciwko planowanej budowie parkingu na Placu 3 Maja w Wołominie. Poruszony tym tematem p. Zdzisław Michalik napisał: “W tekście tym, Pan autor znany starszym mieszkańcom Wołomina i gmin ościennych z ogromnej wiedzy w zakresie pożarnictwa i wysokiego poczucia obowiązku obywatelskiego udziela lekcji osobom planującym zabudowę Placu 3 Maja w Wołominie. Chodzi o to, że państwo tworzący Komitet Budowy Parkingu na obszarze istniejącego od dziesiątków lat Placu 3 Maja w Wołominie zaplanowali budowę (…) nie licząc się z tym, że teren ten jest własnością OSP w Wołominie. Wspomniany wyżej Komitet ma wybitnego pecha, licząc na to, że strażacy nie posiadają dokumentacji, potwierdzającej, iż są prawnymi i faktycznymi właścicielami przedmiotowego terenu. Otóż pan Trzciński dobitnie wykazał, że taka dokumentacja istnieje i wszelkie marzenia o budowie (…)  należało rozpocząć od negocjacji z właścicielem terenu”.

Był, uczestniczył, budował, pozostał…

Ostatnio pełnił obowiązki prezesa Ochotniczej Straży Pożarnej w Ossowie i był jednocześnie członkiem OSP Wołomin. Posiadał godność członka honorowego tej jednostki. Dzięki jego inicjatywie jednostki OSP z terenu powiatu uregulowały prawne aspekty związane z zajmowanymi działkami, tj. ze stanu dzierżawy wieczystej, tytułem zasiedzenia, uzyskiwano prawa własności i zakładano księgi wieczyste.

Strażacy Państwowej Straży Pożarnej Wołomin i Ochotniczej Straży Pożarnej Powiatu Wołomin, napisali: “Był członkiem Zarządu Oddziału Powiatowego OSP w Wołominie. Przez 3 kadencje pełnił funkcję Prezesa Zarządu Oddziału Miejsko – Gminnego OSP w Wołominie. Do ostatnich dni był prezesem OSP w Ossowie, która była w każdym roku współorganizatorem uroczystości 15 sierpnia. Zawsze znajdował czas na doskonalenie zawodowe i wychowanie młodszego pokolenia strażaków.

Z zaangażowaniem i radością uczestniczył w uroczystych obchodach jubileuszy poszczególnych OSP, dla których to w większości budował strażnice lub szukał środków na budowę, rozbudowę i remonty, współpracując do końca z lokalnymi władzami samorządowymi.

Dla płk Trzcińskiego pożarnictwo, to nie tylko służba, ale i ogromna pasja. To Jemu zawdzięczamy organizację Zawodowej Straży Pożarnej w Wołominie, był jej Pierwszym i najdłużej dowodzącym Komendantem.

Posiadał wszystkie najbardziej pożądane cechy dobrego Dowódcy. Był wymagający, konsekwentny, a jednocześnie miał pogodne usposobienie, uśmiech na twarzy i pomagał wszystkim, którym mógł pomóc.

Był inicjatorem i uczestnikiem wielu akcji organizowanych i wspieranych przez Państwową Straż Pożarną, a mających na celu propagowanie ochrony przeciwpożarowej.

W czasie swojej długoletniej służby był wielokrotnie nagradzany i odznaczany. Otrzymał wiele odznaczeń i medali państwowych oraz resortowych, m.in.:

  • Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1975)
  • Złoty Krzyż Zasługi(1970)
  • Srebrny Krzyż Zasługi(1955)
  • Krzyż Armii Krajowej “Akcja Burza”(1994)
  • Kombatancki Krzyż Zasługi(2007)
  • Złoty Medal za Zasługi dla Pożarnictwa(1974)
  • Srebrny Medal ” Za zasługi dla Obronności Kraju”(1978)
  • Medal 30-lecia Polski Ludowej (1974)
  • Złoty Znak Związku Ochotniczych Straży Pożarnych (1985)
  • Złota Odznaka im. J. Krasickiego (1983)
  • Złota Odznaka za zasługi w Powodzi
  • Złota Odznaka ” Za zasługi w Ochronie Porządku Publicznego” (1988)
  • Srebrna Odznaka “W służbie Narodu” (1983)
  • Srebrna Odznaka “Za zasługi dla Ochrony Przeciwpożarowej” (1991)
  • Brązowa Odznaka “W służbie narodu”(1979)
  • Odznaka Pamiątkowa “Syn Pułku” (1990)
  • Odznaka Weterana Walk o Niepodległość(1995)
  • Odznaka Tysiąclecia za Działalność Społeczną w obchodach Tysiąclecia Państwa Polskiego
  • Odznaka Honorowa Zasłużony Funkcjonariusz Pożarnictwa (1985)
  • Odznaka Honorowa PCK IV stopnia
  • Zasłużony dla ZSB – Wołomin (1978)

i wiele innych.

Jako harcmistrz ZHP otrzymał Miecze do Krzyża “Za zasługi dla ZHP” (1990)

Postać płk Trzcińskiego ciągle jest dla nas wszystkich wzorem dobrego strażaka i dowódcy, ale przede wszystkim wspaniałego człowieka.

To on nauczył wiele pokoleń strażaków jak godnie żyć i jak godnie wypełniać swoje obowiązki. Strażacy nazywali go swoim przyjacielem, kolegą, nauczycielem i przełożonym.

Płk Trzciński pozostanie w naszych wspomnieniach jako wzorowy funkcjonariusz pożarnictwa, organizator wielu jednostek OSP, oraz dobry i pogodny człowiek” .

“Inicjator budowy strażnic w każdej miejscowości powiatu, ich ciągłego rozwoju, wyposażenia w niezbędny sprzęt gaśniczy i ratowniczy. Swoją pasją zarażał miejscową ludność, która aktywnie włączała się w szeregi ochotniczych służb. Doceniał rolę druhów, ochotników w służbie i niesieniu pomocy ludziom. (…). Dbał o pielęgnowanie wśród braci strażackiej tradycji patriotycznych- poczty sztandarowe poszczególnych jednostek zawsze były obecne na uroczystościach patriotycznych i rocznicowych(…).” “Przez swoje zaangażowanie, poświęcenie stał się bardzo znaną postacią wśród strażaków ochotników i miejscowej społeczności. Wprowadził na terenie powiatu bardzo piękną i cenioną przez druhów – ochotników zasadę, że <nie rozróżniał munduru zawodowego strażaka od munduru ochotnika – mówił – strażacy to jedna wielka rodzina, bez względu na mundur. Razem tworzą całość. Miłość bliźniego jest silniejsza od tego ognia, który szaleje ponad ludzkim dobytkiem>” dodał prezes Tomasz Żmijewski.

“Wiadomość o Jego śmierci (13 września 2010) przyjęliśmy z wielkim smutkiem, ponieważ śp. Czesław Trzciński był nie tylko wzorowym strażakiem i dobrym komendantem, ale również wybitnym mieszkańcem Wołomina, zaangażowanym w społeczną działalność na rzecz miasta i jego mieszkańców.(…)

Płk Czesław Trzciński pozostanie w naszej pamięci jako wzorowy strażak, twórca wielu jednostek OSP oraz dobry i pogodny człowiek”- napisał burmistrz miasta – Jerzy Mikulski i przewodniczący Rady Miasta – Andrzej Żelezik .

Uroczystości pogrzebowe odbyły się 18 września 2010 r. Ostatnie pożegnanie, w kaplicy pogrzebowej, było jednym z najcięższych momentów dla najbliższych. Następnie uroczyste pożegnanie druha Trzcińskiego, na dziedzińcu Państwowej Straży Pożarnej przy ulicy Sasina w Wołominie odbyło się z najwyższymi honorami płynącymi z serca braci strażackiej. Kwiaty, sztandary, odznaczenia państwowe, strażacy w galowych mundurach, czystością lśniące wozy strażackie i na lawecie jednego z nich On, Najważniejszy, Odchodzący na wieczną wartę. W kościele p.w. Świętego Józefa Robotnika, przy ulicy Marszałka Józefa Piłsudskiego 44 w Wołominie, przy Jego trumnie wartę honorową pełnili strażacy. Mszę świętą koncelebrowali księża: ks. Zenon Wójcik – kapelan powiatowy Straży Pożarnych, proboszcz parafii p.w. Miłosierdzia Bożego w Żukowie koło Mińska Mazowieckiego, ks. Andrzej Lipiński i ks. kanonik dr Zbigniew Godlewski, który m.in. powiedział ” Są pewne sprawy, które mają charakter zawsze aktualny, niezależnie od miejsca i czasu, a są to sprawy ostateczne. Octawio Paz w swoim słynnym szkicu Wszyscy święci napisał, że słowo “śmierć” parzy jak ogień usta współczesnego człowieka, ta przedziwna prawidłowość współczesnego człowieka udziela się także chrześcijanom i to właśnie dzisiaj, w XXI wieku.(…)Każdy umiera sam. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że kiedyś będzie trzeba umierać, ale też myśl o tym, że czeka to wszystkich, czyni myśl o śmierci znośniejszą. Czesław Zygmunt poszedł do Ojca, ostatni krok przebył sam, umarł ze wszystkim, co miał, dotąd jeszcze mógł zatrzymać coś dla siebie, teraz musiał wszystko zostawić. Przeszedł na drugą stronę i zabrał tylko siebie…”

Niezliczone tłumy żegnały Czesława Zygmunta Trzcińskiego modlitwą, pięknymi kwiatami. Obecne były delegacje wszystkich 44 jednostek OSP z terenu powiatu wołomińskiego. Asystowało ponad 30 pocztów sztandarowych ze sztandarami swoich pożarniczych jednostek w kościele i w drodze na cmentarz parafialny w Helenowie koło Wołomina, gdzie trumna z ciałem zmarłego została przewieziona na lawecie wozu strażackiego.

Cmentarny las przyjął Go zapachem sosnowych igieł, szumem drzew i śpiewem ptaków. W tym uroczym tle słychać było modlitwę, płacz najbliższych, “Ciszę” graną na trąbce i przejmujący, ostatni dla Niego sygnał syreny, dziesiątków syren strażackich.

I chociaż jego mogiłę pokrył dywan pięknych, kolorowych kwiatów, trudno było uwierzyć, że zatrzymały się wskazówki zegarka tej klasy Społecznika i tej miary Człowieka.

Od autorki – Pragnę bardzo serdecznie podziękować: paniom Alicji Polak, Cecylii Frąckiewicz, panu Bogusławowi Malickiemu, Bolesławowi Lipskiemu, Tomaszowi Dzienio, Wiesławowi Grędzie, strażakom OSP w Ossowie i Zagościńcu, a przede wszystkim żonie Zygmunta- Zdzisławie Trzcińskiej i synowi – Andrzejowi Trzcińskiemu, za pomoc w zebraniu informacji do napisania wspomnienia, użyczenie fotografii i ich podpisanie.

Rocznik Wołomiński, tom VII
2011

Więcej tego autora:

1 Comment

Add yours
  1. 1
    dariusadkowski

    Znałem Pana Pułkownika osobiście, Nie jednokrotnie rozmawialiśmy o okresie okupacji. Słuchałem z uwagą. Kochał również Garwolin i jego okolice. Na uroczystościach na które był zapraszany do powiatu widać było entuzjazm i radość kiedy spotkał rówieśników z lat okupacji. bardzo dobry człowiek.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.