W latach 60 lub 70 XVIII w. przybył do Polski S. Filsjean pochodzący prawdopodobnie z Lyonu, czołowego wówczas i dzisiaj ośrodka przemysłu włókienniczego we Francji. Z miasta tego wyniósł znajomość techniki tkackiej, a także umiejętności menadżerskie. Był w jednej osobie tkaczem, handlowcem i przedsiębiorcą. W 1781 r. wydzierżawił w Kobyłce manufakturę pasów polskich, wzorowanych na znanych w całej Polsce pasach słuckich. Fabryka ta, zwana wówczas pensjarnią, istniała już od trzech lat, nie przynosiła jednak zapewne odpowiednich zysków jej właścicielowi i założycielowi, staroście hamersztyńskiemu (dziś Czarne na Pomorzu), Aleksandrowi Unrugowi, właścicielowi Kobyłki. W tym samym roku przybyli też do Kobyłki Francois Solimand z Lyonu i podskarbi dworu księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego, Jan Chrystian Blum. Solimand miał już za sobą cztery lata pracy w charakterze tkacza w Grodnie, natomiast protektor Bluma był znanym politykiem, mecenasem artystów i poetów, komendantem Szkoły Rycerskiej w Warszawie, współtwórcą i działaczem Komisji Edukacji Narodowej, jednym z najbardziej oświeconych magnatów polskich doby stanisławowskiej. Zapewne też Blum działał w Kobyłce w imieniu księcia Czartoryskiego.
Trzej ci panowie (Filsjean, Solimand i Blum) założyli spółkę pod nazwą Kompania Fabryki Jedwabnej lub też Kompania Fabryczna z Kobyłek. Za zgodą króla Stanisława Augusta Poniatowskiego zakład w Kobyłce został powiększony dzięki wykupieniu i sprowadzeniu ze zlikwidowanej manufaktury w Grodnie 24 warsztatów tkackich. Przedsiębiorstwo rozwinęło się, przynosiło znaczne zyski, zdobyło sobie renomę w całej Polsce. Produkowało miesięcznie około 60 pasów, Z których każdy kosztował od 10 do 17 dukatów. Mimo, że towar ten był drogi, miał duży zbyt w Polsce, a nawet i za granicą. Sprzedawany był m.in. do Wiednia, gdzie pasy jedwabne nosili gwardziści i lokaje cesarza.
Filsjean w spółce zajmował się zbytem i finansami a Solimand – technologią produkcji i wzornictwem. Dzięki manufakturze Kobyłka stała się znana w Polsce. Miejscowość w tym okresie znacznie się rozwinęła, liczyła około tysiąca mieszkańców. Przez kilkanaście lat funkcjonowała tu szkoła rolnicza, fabryka mydła i gorzelnia, założone też przez Unruga.
W 1785 r. jedynym właścicielem manufaktury pasów był już tylko Filsjean. Wcześniej spłacił Bluma, natomiast Solimanda zdegradował do roli pracownika najemnego. Zapewne spór miał podłoże finansowe. Z tego powodu Filsjean rozwiązał spółkę ze swym krajanem i sam przejął zarząd nad manufakturą. Solimand skarżył się, że niewiele zarabia w zakładzie, chociaż pełni w nim faktycznie rolę dyrektora i nauczyciela zawodu. W rezultacie musiał zadłużyć się u Unruga na 250 dukatów, by postawić sobie w Kobyłce niewielki dom. Jego Żona także pracowała w zakładzie nadzorując robotnice przy zwijaniu jedwabiu.
W manufakturze kobyłkowskiej zaczęły się przejściowe trudności ze sprzedażą produkcji, co zapewne było główną przyczyną sporu Filsjeana z Solimandem. Pierwszy z nich zarzucił drugiemu niegospodarność, marnotrawstwo i buntowanie robotników. Solimand odwołał się wtedy do komisji Skarbu Koronnego, jednak przegrał sprawę i opuścił Kobyłkę. Natomiast Filsjean wybrnął z kłopotów zawierając w 1788 r. umowę z kupcem warszawskim Antonim Kregierem, właścicielem sklepu w Bramie Krakowskiej, w rejonie dzisiejszego Krakowskiego Przedmieścia. Na mocy porozumienia między nimi Filsjean dostarczał do sklepu Kregiera całą produkcję swego zakładu. Kupiec warszawski był operatywny, toteż sprzedaż znowu zaczęła iść dobrze. W 1790 r. Sejm w uznaniu zasług Filsjeana dla przemysłu polskiego nobilitował go, to znaczy nadał mu prawa szlacheckie.
Niebawem świeżo nobilitowany i spolszczony Francuz okazał się wielkim patriotą. Gdy po drugim rozbiorze Polski (1793) patrioci zaczęli przygotowywać powstanie, Filsjean związał się z nimi i przystąpił do warszawskiej organizacji spiskowej. Po zwycięstwie Kościuszki pod Racławicami, 17 kwietnia 1794 r. wybuchło w Warszawie powstanie, zwane wtedy insurekcją. Równocześnie powstanie wybuchło w Kobyłce. Świadczy to, że Filsjean wtajemniczony był w plany spiskowców warszawskich i musiał otrzymać od nich jakieś ukryte dostawy broni. Bo to on właśnie stanął na czele powstania kobyłkowskiego. Główną siłą powstańczą byli robotnicy manufaktury pasów. Filsjean musiał więc prowadzić wśród nich już wcześniej agitację.
W Kobyłce stacjonował wówczas oddział kozaków. Zaskoczony wystąpieniem mieszkańców wycofał się do pobliskiej wsi Czarna. Tymczasem krecią robotę wśród powstańców podjęli zdrajcy targowiccy: Franciszek Dąbrowski i komisarz dóbr kobyłkowskich Schultz, działający zapewne w imieniu Aleksandra Unruga, także targowiczanina. W rezultacie ich poczynań szeregi powstańców zostały zdezorganizowane, a część ludzi powróciła do domów. Nie zważając na to pozostała garść powstańców z Filsjeanem na czele ruszyła nieopatrznie w pościg Za kozakami. Insurgenci nie mieli żadnego przeszkolenia wojskowego, byli też zapewne lada jako uzbrojeni. Filsjean też był tylko przedsiębiorcą, a nie oficerem. Tymczasem doświadczeni w wielu bojach kozacy urządzili w lesie nad rzeczką Czarną zasadzkę, w którą wpadli nierozważnie powstańcy. W starciu zginął Filsjean i kilku jego podwładnych, część dostała się do niewoli i została utopiona w wezbranej na wiosnę rzeczce Czarnej. Powstanie w Kobyłce upadło. Miejscowa ludność pogrzebała powstańców na drodze między Kobyłką a Czarną, a na mogile wzniosła kamienny słup z wielkim krzyżem.
Manufakturą w Kobyłce zarządzał później brat lub syn poległego dyrektora i właściciela, Claude Etienne Filsjean. Po trzecim rozbiorze Polski w 1795 r. zakład upadł ostatecznie. Pozostały po nim w niektórych muzeach pasy kobyłkowskie. Nieme świadectwo zasług Filsjeana dla tego miasta.
Wieści Podwarszawskie
27/1998
+ There are no comments
Add yours