Pisząc historię wołomińskiej orkiestry dętej trudno pominąć działalność orkiestrową Stanisława Wojakowskiego – dyrygenta orkiestr i dziadka Andrzeja Wojakowskiego – dyrygenta. Dlatego pragnę przekazać garść wspomnień powtarzanych w rodzinie.
Odzyskanie przez Polskę Niepodległości w roku 1919 zapoczątkowało proces tworzenia polskiej państwowości. Wołomin został wyodrębniony z Gminy Ręczaje, uzyskał prawa miejskie i zaczął funkcjonować jako niezależne miasto. Poczucie wolności wyzwoliło w mieszkańcach Wołomina wielki entuzjazm i pragnienie budowania nowego ładu w oparciu o zasady i piękne tradycje, które legły w gruzach przez zabory na długie lata. Prawie w każdej miejscowości w okresie międzywojennym znaczący wpływ na rozwój społeczności lokalnej poprzez jej edukację miał Kościół. To przy parafiach powstawały Domy Parafialne tworzące warunki do organizowania życia oświatowo-kulturalnego jego mieszkańców, czego najlepszym przykładem była nowo powstała w 1924 roku parafia p.w. M. B. Częstochowskiej w Wołominie. Nowo mianowany proboszcz Jan Golędzinowski – (wielki patriota, zginął w Dachau) oprócz budowania świątyni, tworzył wspólnotę parafialną, w której powstały Katolickie Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej i Żeńskiej, Biblioteka, teatr młodzieżowy, chór Echo i Dom Ludowy, w którym było miejsce dla wszystkich wymienionych organizacji. Powstała orkiestra dęta. Której prowadzenie powierzył Stanisławowi Wojakowskiemu, trębaczowi (kończył konserwatorium muzyczne, muzyk Orkiestry Włościańskiej Karola Namysłowskiego).
Instrumenty zakupiono w firmie Glier i Stevaser ze środków przekazanych przez Bractwo Różańcowe. Rozpoczęto nabór zdolnych muzycznie chłopców do orkiestry, najważniejszy był dobry słuch i wyczucie rytmu, a dzięki pracowitości zespół, w którym przeważały dzieci (średnia wieku wynosiła 12 lat) opanował program pozwalający na publiczne występy. Grali w niej także trzej synowie Stanisława: – Mieczysław – ojciec Andrzeja grał na flecie, Władysław – na tubie, Tadeusz na trąbce (uczył się w konserwatorium muzycznym w Warszawie). Repertuar orkiestry stanowiły głównie marsze, utwory kościelne i legionowe, gdyż takie było zapotrzebowanie. Orkiestra grała na wszystkich w okolicy uroczystościach parafialnych, strażackich i innych. W latach dwudziestych, ambicją każdego Komendanta Straży Pożarnej było posiadanie własnej orkiestry, również w Ręczajach powstała orkiestra, którą do wojny prowadził Stanisław Wojakowski.
Wołomińska orkiestra, po odejściu z parafii księdza Jana Golędzinowskiego w 1932 r. przeszła pod zarząd Straży Pożarnej w Wołominie. W ciągu jedenastu lat nauki, (1924-1935) młodzi muzykujący chłopcy stali się wartościowymi muzykami, a wołomińska orkiestra zyskała miano najlepszej w okolicy.
W 1935 r. zamieszkał w Wołominie Franciszek Wodiczko – skrzypek (ukończył warszawski Instytut Muzyczny) aktywny działacz w wielu dziedzinach. Wcześniej mieszkając w Choszczówce (gm. Jabłonna) w latach 1927-1935 zorganizował Bibliotekę i Straż Pożarną. W Wołominie został Komendantem Straży Pożarnej i przejął prowadzenie orkiestry po Stanisławie Wojakowskim. Nowy kapelmistrz kontynuował naukę gry wśród młodocianych muzyków, zapewniając tym wysoki poziom zespołu. Wybuch wojny w 1939 r. przerwał działalność orkiestry na wiele lat niwecząc jej osiągnięcia. Po wojnie wielu muzyków wyjechało, kilku nie żyło, inni zostali zatrudnieni w przyzakładowych orkiestrach dętych w Warszawie (Kolejówce, Gazowni, Tramwajach). Śmierć dyrygentów: – Franciszka Wodiczki w 1950 r., Stanisława Wojakowskiego w 1951 r. spowodowała stagnację w rozwoju zespołów orkiestrowych, bo zabrakło pasjonatów z charyzmą i umiejętnością wzbudzenia zainteresowania muzyką.
Nowe doświadczenie
W 1968r. Komendant Zawodowej Straży Pożarnej w Wołominie Czesław Trzciński zaproponował Andrzejowi Wojakowskiemu – pierwszemu fleciście Teatru Wielkiego w Warszawie (ukończył Akademię Muzyczną w Warszawie) prowadzenie orkiestry, w której grali już muzycy z dawnych, wołomińskich orkiestr. Wspomnienia z rodzinnego domu, w którym temat muzyki był powszechny w opowieściach dziadka Stanisława o jego orkiestrowych pasjach, o przedwojennych karierach muzycznych jego braci: Edmunda – pierwszego flecisty Teatru Wielkiego, Kazimierza – był kapelmistrzem Orkiestry Wojskowej w Kaliszu, również muzyczne doświadczenie ojca i stryjów nie pozwoliły na dłuższe rozważania. Przyjął propozycję Komendanta, szczególnie podkreślając, że dla jego rodzinnego miasta warto pracować. W kwietniu 1968r. rozpoczął przesłuchania w szkołach podstawowych. Dzięki życzliwości dyrektorów i pomocy nauczycieli, wybrano wielu zdolnych chłopców w wieku 10-12 lat, którzy rozpoczęli naukę muzyki. Komendant dysponował starymi instrumentami, które po zabiegach kosmetycznych nadawały się do nauki. W orkiestrze grało kilku dorosłych muzyków, zaczynali przed wojną min.: bracia Kadziszewscy, Tadeusz Wielechowski, Czesław Koper, Marian Konopacki, Bogdan Ząbek, Józef Czarnecki – pierwszy waltornista Teatru Wielkiego (na emeryturze) i dołączyła do nich grupa 22 chłopców, którzy po raz pierwszy trzymali w ręku instrument – trąbki otrzymali: Mirosław Maciążek, Tomasz Krupicki, Waldemar Zajączkowski, Bogdan Sutażewicz, Marek Malinowski, Leszek Kupiec, klarnety: Kamil Lewandowski, Witold Poławski, Henryk Karwowski, Andrzej Mangos (dorosły), tenory: Eugeniusz Opłotny i jego brat, puzon: Andrzej Tokarski, Antoni Kurpiewski, alty: Wiesław Wawrzonek, Zbigniew Pokorski, Zbigniew Zasłonka, Mieczysław Ludwiniak, Krzysztof Sutażewicz, flety: Adam Poławski, tuby: Witold Stachura, Wojciech Sutażewicz. Dyrygent rozpoczął intensywną naukę nut. Początek był trudny, gdyż każdy nowicjusz miał indywidualne lekcje, uczył się zadęcia, gam, etiud, aż zabrzmi poprawnie, i wtedy mógł z orkiestrą ćwiczyć marsza.
Zadziwiały doświadczonych muzyków szybkie postępy w muzyce, jakie osiągali chłopcy. Głównym programem repertuarowym były marsze, bo one otwierały uroczystości strażackie. Pierwszy występ orkiestry (bardzo przeżywany) odbywał się w Chajętach koło Dąbrówki, gdzie grano Hymn Polski, Międzynarodówkę, i marsza „Irenka”. Każdy występ mobilizował do intensywnych ćwiczeń, pomimo dużego wysiłku fizycznego, jaki jest związany z grą na instrumencie dętym. Frekwencja w zespole zmieniała się radykalnie zimową porą, dzieci zaczęły opuszczać zajęcia gdyż stary budynek straży zlokalizowany przy ul. Sasina (obok obecnie istniejącego) był znacznie oddalony od centrum miasta. Ta część miasta była słabo zabudowana, niewystarczająco oświetlona, zaspy śniegu zalegały tygodniami, zmoczone ubrania i buty nie wysychały. Dużym mankamentem zniechęcającym dzieci do uczestniczenia w próbach była chłodna sala oświetlona tylko jedną żarówką. Szkoda było straconego dziecięcego zapału i efektów nauki, dlatego Andrzej Wojakowski postanowił szukać lepszego lokalu dla zespołu i zdecydował się na rozmowę z dyrektorem Huty Szkła Jerzym Kaszuwarą. W wyniku rozmów zaproponowano orkiestrze nie tylko przejście do nowo otwartego Zakładowego Domu Kultury „Szklarynka” (w 1970 r.) ale także patronat Huty. Dyrygent podziękował za pracę Komendantowi Straży Panu Czesławowi Trzcińskiemu i grupa młodocianej orkiestry rozpoczęła zajęcia w Domu Kultury w centrum miasta. Starsi muzycy nie zdecydowali się na zmianę siedziby.
Wielkie zmiany
W latach siedemdziesiątych Zakładowy Dom Kultury był obiektem komfortowym, przestronnym, zapewniającym dobre warunki do zajęć z muzyki, tańca, występów scenicznych i innej działalności. Dyrekcja Huty z wielkim zaangażowaniem włączyła się w tworzenie orkiestry – własnej orkiestry. Przyznano środki finansowe na zakup instrumentów, bo dotychczas używane, a będące w posiadaniu dzieci należało zwrócić Zawodowej Straży Pożarnej. W latach siedemdziesiątych brakowało wszystkiego, od podstawowych artykułów żywnościowych, po „luksusowe”, do których zaliczano instrumenty tego typu. Jedynym dystrybutorem była Centrala Przemysłu Muzycznego w Warszawie zajmująca się zaopatrywaniem wszystkich sklepów muzycznych, ale tylko wówczas, gdy otrzymywała cośkolwiek z importu. Dzięki znajomościom i szczęściu udało się – bo zarówno w Centrali pracował mieszkaniec Wołomina, który podpowiadał kiedy poszukiwane instrumenty przekazane będą do wskazanego sklepu i w danym sklepie pracował Wołominiak. Radość była wielka – nowiutkie lśniące instrumenty trafiły do młodych muzyków. Niektórzy z nich, nie chcąc się z nimi rozstać, idąc spać kładli je przy swoim łóżku. Entuzjazmu do pracy nie brakowało, nauka gry prowadzona była przez dyrygenta, lekcje odbywały się od godz.15 w poniedziałki i czwartki, próby o godz. 19.
Poziom zespołu wzrastał, przybywało chętnych do nauki, dołączyło kilku dorosłych muzyków z orkiestry strażackiej, która uległa rozpadowi, min: Józef Czarnecki, Tadeusz Wielechowski, Marian Konopacki, Czesław Koper, Bogdan Ząbek. Byli istotnym wsparciem dziecięcego zespołu. Znów brakowało instrumentów, okazało się, że w piwnicy starej remizy strażackie mieszczącej się na Placu 1 Maja leżało kilka starych, zniszczonych instrumentów z czasów przedwojennych, które po konserwacji doprowadzono do stanu umożliwiającego grę. Z radością przyjmowano propozycję każdego występu, a było ich dość dużo, grano na wszystkich uroczystościach w okolicy – gminnych i kościelnych. Niebawem zaczęto brać udział w konkursach, przeglądach, orkiestra stawała się dumą Wołomina, a muzycy i ich rodziny czuli się zaszczyceni możliwością uczestniczenia w tak doniosłych wydarzeniach.
Sukcesy orkiestry przynosiły chwałę Hucie i Miastu, a orkiestra czuła opiekę swojego patrona, dzięki któremu otrzymała nowe stroje (granatowe garnitury i białe koszule) oraz stypendia. Była to znacząca pomoc którą otrzymywali wszyscy muzycy starsi i młodsi a przeznaczona była na pokrycie kosztów kosmetyki i konserwacji instrumentów takich jak: zakup stroików, sprężynek, poduszek i smarów. Entuzjazm i pracowitość przynosiły efekty. Młodzież otrzymała w orkiestrze przygotowanie muzyczne z zakresu szkoły podstawowej, dzięki czemu kilkunastu chłopców rozpoczynało w kolejnych latach naukę w szkołach muzycznych II stopnia w Warszawie byli to min;. Mirosław Maciążek, Zbigniew Rakowski, Krzysztof Piotrowski, Waldemar Zajączkowski, Andrzej Romek, Ryszard Głodek, Ireneusz Piskorek, Witold Poławski, Adam Poławski, Piotr Przybyła, Leszek Kupiec, Dariusz Pasztaleniec, Paweł Pasztaleniec. W szkole muzycznej wcześniej uczyła się Wanda Nowak z d. Sychowicz. Jednym z pierwszych znaczących występów orkiestry był udział w pochodzie 1-Majowym w 1974 r. Władze miasta pełne podziwu, dziękowały z trybuny młodocianej orkiestrze. Po kilku latach nauki do szkół muzycznych warszawskich poszli: Łukasz Wojakowski, Mateusz Wojakowski, Emil Bońkowski, Wioletta Kielak. Masowy przypływ dobrze przygotowanej młodzieży określano z uznaniem mianem ”Wołomińska szkoła”. Nic dziwnego że orkiestra rosła w siłę, bo sukcesy dodają skrzydeł, mobilizują i zachęcają do uczestniczenia w nich. Zespół zaczął wyjeżdżać na przeglądy i festiwale przywożąc z nich liczne wyróżnienia. Zaczęły się wyjazdy zagraniczne: do Sazawy w Czechosłowacji, do Związku Radzieckiego, przysyłano propozycje udziału w festiwalu w Niemczech i innych państwach, pojawił się jednak problem. Dyrygent muzyk Teatru Wielkiego, w ramach międzypaństwowej wymiany teatrów musiał często wyjeżdżać za granicę. Były to wyjazdy kilku i kilkunastodniowe, czasem dwa razy w miesiącu. Szkoda było włożonej pracy i poziomu, który osiągnął ponad 30-osobowy zespół, dlatego nie wyznaczając zastępstwa na czas swojej nieobecności, zaproponował Andrzejowi Rozbickiemu – nauczycielowi śpiewu w Szkole Podstawowej Nr 5 w Wołominie, prowadzenie orkiestry na stałe. Pan Andrzej Rozbicki propozycję przyjął.
Zmiana dyrygenta
Od jesieni 1977 r. Andrzej Rozbicki (absolwent Akademii Muzycznej w Warszawie) rozpoczął pracę z orkiestrą. Był to dobry okres dla orkiestry, gdyż jej działalność wynagradzana była licznymi wyjazdami min.: na festiwal do Holandii, Niemiec, Norwegii i Szwecji, co było w tamtych latach wyjątkową atrakcją. Każdy uczestnik wyjazdu miał możliwość zakupu na książeczkę walutową 10 dolarów, dzięki temu można było „zaszaleć z zakupami”. Szczególnie utkwił orkiestrantom wyjazd do Holandii, i mimo że nie było to łatwe w tamtym okresie, Huta starała się rozwiązać każdy problem finansowy.
Orkiestra odnosiła sukcesy na festiwalach i konkursach rodzimych m.in. zajęła II miejsce w Konkursie Orkiestr Dętych res. Budownictwa „Chełm 78”, I miejsce w Rejonowym Konkursie Polski Centralnej w Łodzi w 1979, i w szeregu innych. W okresie tym, ze szkodą dla rozwoju orkiestry zaniechano nauki dzieci i młodzieży, jednocześnie zatrudniano wielu muzyków zawodowych, w celu zyskania wyższych not na festiwalach i konkursach. W 1983r. Andrzej Rozbicki wyjechał za granicę rezygnując z prowadzenia orkiestry.
Jesienią w 1983 roku pracę z orkiestrą rozpoczął absolwent Akademii Muzycznej w Warszawie (flecista, wychowanek wołomińskiej orkiestry) Adam Poławski. Wyjazd do Sazawy w Czechosłowacji, i liczne koncerty na festiwalach krajowych oraz dla miasta, pięknie zapisały się w pamięci muzyków. W roku 1986 Adam Poławski zrezygnował z prowadzenia orkiestry z powodu nadmiaru innych zajęć zawodowych.
Powrót do swoich
W 1986 roku Dyrektor Huty Szkła Andrzej Kopulski zaproponował Andrzejowi Wojakowskiemu ponowne prowadzenie orkiestry. Przez okres dziesięciu lat bardzo wiele się zmieniło. Obecnie sami dorośli muzycy, studiujący, pracujący, niektórzy założyli rodziny, niektórzy wyprowadzili się z Wołomina. Należało od nowa uczyć dzieci, na szczęście chętnych do nauki nie brakowało. Należy wspomnieć najstarszych wiekiem członków orkiestry jak: Czesław Koper, Tadeusz Wielechowski, Jerzy Mikowiec, Marian Konopacki, którzy swoją solidnością, punktualnością umieli dyscyplinować młodzież, a dowcipem rozładowywać napięcia. Cieszyli się powszechnym respektem i sympatią. Orkiestra amatorska to wielka rodzina, w której szczególnie wspólne wyjazdy uwidaczniają różnorodność charakterów, czasem trudnych, ale jak wiemy – muzyka łagodzi obyczaje, a każdy wyjazd na koncerty cementuje zespół.
Halina Wojakowska
„Rocznik Wołomiński”
tom XV, 2019
+ There are no comments
Add yours