Wkrótce po upadku Powstania Styczniowego władze rosyjskie dokonały zmian administracyjnych w Królestwie Polskim. Między innymi z części powiatu stanisławowskiego utworzyły w 1865 r. powiat radzymiński (później wołomiński). Opis powiatu i samego Radzymina dał jadowski lekarz i społecznik, Leon Bokiewicz, zmarły w 1872 r. Tuż przed jego śmiercią ukazała się książka „Opis powiatu radzymińskiego”, stanowiąca dziś dla nas cenne źródło informacji.
Powiat – według Bokiewicza – obejmował 309 wsi i osad, 99 folwarków i tylko jedno miasto – Radzymin. Cała ludność powiatu liczyła wtedy 44 942 osoby, w tym 4441 Żydów i 3155 protestantów, kolonistów niemieckich. Żydzi stanowili ponad 65% mieszkańców Radzymina. Powiat miał charakter wybitnie rolniczy, jego ludność miejska nie stanowiła nawet 10%. Zaledwie 1248 osób umiało czytać i pisać, cala inteligencja powiatu składała się z 21 nauczycieli, 3 lekarzy, 2 farmaceutów i 111 urzędników oraz oficjalistów dworskich. Funkcjonowało tu zaledwie 21 szkół początkowych, wszystkie z jednym tylko nauczycielem. Powiat obejmował wówczas 9 gmin: Radzymin (do którego należała m.in. Kobyłka), Klembów, Małopole, Ręczaje (należał do nich m.in. Wołomin), Międzyleś, Zbrodzie, Rudzienki, Strachówka i Jadów.
Według Bokiewicza, Radzymin miał wówczas 135 domów, w tym kilkanaście murowanych, kilkanaście ulic, Stary Rynek. W kierunku południowym biegła odeń ulica Warszawska, w zachodnim – Serocka, Zduńska, Kozia, Stodolna i Jadowska. Z drugiego rynku rozciągającego się przed kościołem biegły ulice Piękna, Gęsia, Dybowska, Wołowa (przy której znajdowała się apteka). Ulica Nowowiejska wychodziła od Wołowej na wschód, tutaj mieścił się murowany budynek władz powiatowych. Żadna z tych ulic nie była brukowana, toteż poruszanie się po nich w upalne, suche lub deszczowe dni stanowiło często istną gehennę. Jedyną ozdobą miasteczka był kościół wzniesiony w latach 1780-tych z fundacji ks. Eleonory Czartoryskiej. „Z cegieł murowany, dachówką holenderską kryty… dzwonnica murowana blachą żelazną kryta. Za kościołem na wschód, pół wiorsty za miastem cmentarz wałem ziemnym opasany ma trzy morgi powierzchni”.
Domy drewniane budowano prostym sposobem miały zwykle z tyłu zabudowania gospodarcze. „Nie przy każdym jest piwnica i wychodek”. Tylko kilka 1-piętrowych domów murowanych było „wcale porządnych”. Jeden z nich zajmował niegdyś Instytut Elementarnych Nauczycieli, po jego przeniesieniu do Łowicza umieścił się tu urząd powiatowy. W Radzyminie mieściła się poczta, sąd pokoju i szkolą. Spośród ponad 3 tysięcy mieszkańców tylko 214 umiało czytać i pisać. Wykształcenie średnie lub wyższe miały 22 osoby. Przeciętne małżeństwo w Radzyminie miało po pięcioro dzieci.
W miasteczku panował niesłychany ścisk, często w jednej izbie mieszkały po dwie lub trzy wielodzietne rodziny. Szczególnie zatłoczone były mieszkania żydowskie. Część Żydów stanowiła jednak elitę miasta. Byli to właściciele olejarni, browaru i fabryki lasek. Chociaż Radzymin miał 45 studni, wszędzie panował brud i nieporządek (podobnie jak w całym powiecie). „Wszędzie pościel, bielizna i odzież jest brudna, w mieszkaniach pełno śmieci, okna i ściany brudne i zakopcone, dzieci nie myte, nieuczesane, brudną bielizną i odzieżą okryte”. Mimo wszystko, mycie i bielenie mieszkań odbywało się tu częściej niż na wsiach. Żydzi ze względów religijnych byli nieco czyściejsi, co tydzień bowiem kąpali się w łaźni.
Ogólny postęp gospodarczy i społeczny na ziemiach Królestwa Polskiego w końcu XIX i na początku XX wieku nie ominął Radzymina. W opisie miasteczka z 1905 r. pióra Stanisława Łagowskiego obraz jest już inny. Wybrukowany trakt Praga-Radzymin-Wyszków-Białystok oraz kolejka wąskotorowa ożywiły miasteczko. Miało ono już 6500 mieszkańców, w tym nadal 65% Żydów. Zamieszkiwali oni 200 domów, w tym tylko kilkanaście murowanych. Oba rynki i kilkanaście ulic miało bruki, dwie ulice były wysadzane drzewami. Wzdłuż linii kolejki stało kilka pięknych domów, koło stacji rozciągał się park założony przez ks. Eleonorę Czartoryską. W pobliżu jego znajdował się ogród, oranżeria i dwór dziedzica, Władysława Rawicza, mający połączenie telefoniczne z Warszawą. Przemysł Radzymina reprezentowały cegielnia, olejarnia, browar i fabryczka wyrobów żelaznych. Od 1902 r. funkcjonowała straż pożarna założona z inicjatywy burmistrza Radzymina, Stefana Kęsickiego, a także Towarzystwo Pożyczkowo-Oszczędnościowe z prezesem Bolesławem Frejtagiem, powstałe z inicjatywy miejscowego kupca, Józefa Łagowskiego. W budowie znajdowała się ochronka dla dzieci. Inicjatorem jej był miejscowy wikary, ks. Zefiryn Kutowski, wspomagany przez Juliana Frydrychewicza, współwłaściciela młyna na Pradze.
Radzymin był dużym skupiskiem rzemieślników, zwłaszcza szewców, zdunów i garncarzy. W mieście znajdowały się urzędy powiatowe, sąd pokoju, urząd gminny, kancelaria, bóżnica, kościółek ewangelicki, apteka, poczta, trzy restauracje, hotel i dwuklasowa szkoła elementarna. Dziedzic Rawicz planował budowę szkoły średniej. Najważniejszym wydarzeniem w życiu gospodarczym były jarmarki i targi ustawione już w 1635 r. przez króla Władysława IV. Na jarmarki chłopi przypędzali na sprzedaż bydło i trzodę chlewną, na targi przywożono natomiast różne gatunki zboża: żyta, pszenicy, jęczmienia i owsa, ziemniaki, jarzyny, owoce, nabiał, mleko, jaja. Towarami tymi handlowano także na jarmarkach. W zamian wieśniacy kupowali ubrania, obuwie – wyroby miejscowych i przyjezdnych rzemieślników, towary bławatne, sprzęty domowe, narzędzia, naczynia kuchenne. Szczególnie kupowali tu skrzynki drewniane, szafy, łóżka, stoły, krzesła, meble plecione dowożone aż spod Ostrołęki.
Miejscowi kupcy, rzeźnicy i piekarze sprzedawali też artykuły spożywcze: sadło, słoninę, mięso, wędliny, pieczywo, herbatę, kawę i cukier. „Na tzw. tasach, czyli w namiotach dostrzegamy paciorki, koraliki, obrazki, wreszcie książki do nabożeństwa oraz pewne inne, bardzo tanie, ale, jak o tym sądzić można z tytułów (na przykład „Senniki” lub obliczone na sensację powieści i romanse w rodzaju takich, jak „Siedmiu mędrców”, „Lampa Alladyna”, „Kartusz, sławny bandyta wioski, itp.) mało lub wcale dla ludu niepożyteczne książki i wydawnictwa.”
Największe jarmarki i targi odbywały się jesienią i zimą. Zakupy na nich robili nie tylko radzyminianie i okoliczni włościanie, ale nawet mieszkańcy odległych miejscowości, m.in. robotnicy z przędzalni w Markach i pobliskich cegielni. W porze letniej bywalcami na jarmarkach i targach byli też letnicy z pobliskich znanych letnisk: Czarnej Strugi, Strugi, Nowej Wsi koło Wołomina. Obroty jarmarków sięgały wówczas zapewne 5 tysięcy rubli. „Oprócz targów i jarmarków, w poniedziałki i czwartki, przez cały okrągły rok, główny rynek radzymiński pod wieczór napełnia się mniejszą lub większą ilością wozów naładowanych słomą. Słomę tę okoliczni włościanie wiozą na sprzedaż do Warszawy, a handel ów słomą stanowi w ich budżecie rubrykę dość poważną, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że za każdy taki wóz słomy otrzymują w Warszawie od 10 do 20 rubli”.
Spokojną i w miarę dostatnią egzystencję Radzymina zakłócił wybuch pierwszej wojny światowej. W rok później (1915) wkroczyły do miasta wojska niemieckie.
Wieści Podwarszawskie
Nr 46(248)
+ There are no comments
Add yours