Dramat w Markach

W r. 1884 bracia Edward i John Briggs na spółkę z Ernestem Posseltem pobudowali przędzalnię w Markach, osiedlu, położonym na północo-wschód od Warszawy, w odległości 8 klm. od krańców Pragi. Na początku fabryka zatrudniła jakieś 500 robotników. Z czasem liczba ich znacznie wzrosła, a w 1914 r. pracowało już na stałe we wszystkich oddziałach wytwórni około 3.200. Zamieszkali oni wraz z rodzinami swemi w 36 domach robotniczych, okalających przędzalnię.

Możliwość otrzymania mieszkania przy fabryce przyczyniła się w znacznej mierze do tego, że rekrutujący się z okolicznych miasteczek, a nawet Warszawy robotnicy z czasem osiedlili się na stałe w Markach, co w okresie bezrobocia okazało się fatalne dla całej gminy, na której w niemałej mierze teraz leży ciężar walki z nędzą bezrobotnej napływowej rzeszy robotniczej.

Wojna światowa, szczególniej zaś gospodarka rabunkowa Niemców z b. Kongresówki, przyczyniły się do przerwania produkcji przędzalnianej. W Markach zamarło życie. Przeszło 4.000 robotników fabrycznych i cegielnianych pozostało bez pracy. Jedynie domy robotnicze, w których mieszkają dawni robotnicy, a dziś bezrobotni, żyjący w skrajnej nędzy, świadczą o pulsującem niegdyś w Markach i Pustelniku życiu przemysłowem, dzięki któremu tysiące rodzin miało zapewnioną egzystencję.

W roku 1922 Zarząd fabryki braci Briggs usiłował uruchomić częściowo przędzalnię (zatrudniono 200 robotników przez 3 miesiące). Ponawiano jeszcze próby w latach 1928 (fabryka była czynna przez 9 miesięcy) i 1930 (fabryka była czynna przez 6 miesięcy), lecz wobec braku kapitału obrotowego i rynku zbytu zamknięto fabrykę ostatecznie. Odtąd w Markach zapanował beznadziejny stan rzeczy. Bezrobocie stało się zjawiskiem stałem. Na pracę przestano liczyć…

Dziś na terenie gminy Marki blisko 40% ludności stanowią bezrobotni (2.500 rodzin obejmujących 10.000 osób) z tych bezrobotnych około 300 korzysta z zasiłków ustawowych Funduszu Bezrobocia, reszta zaś pobiera świadczenia w naturze z Funduszu Pracy. W styczniu r. b. duża rodzina (ponad 5 osób) otrzymała: a) 6 kg mąki żytniej lub chleba, b) 6 kg kaszy jęczmiennej i c) 80 kg. torfu Nie jest to wiele, powstaje więc pytanie, czem bezrobotni z Marek i Pustelnika żyją. Na to wogóle trudno jest dać konkretną odpowiedź.

Pewne światło rzuca obserwacja życia bezrobotnych, poparta cyframi o rodzaju i ilości wykroczeń karnych i administracyjnych. Oto często widzi się całe sznury bezrobotnych. dźwigających na plecach z pobliskich lasów (Drewnica, Czarna Struga) drzewo, które idzie na sprzedaż, by za otrzymane grosze mógł bezrobotny zakupić niezbędne produkty na ugotowanie strawy dla zgłodniałej rodziny.

W r. 1933 — 78% wyroków sądowych, zanotowanych przez Zarząd gminy Marki obejmowało kradzież z pól i drzewa, reszta zaś inne kradzieże pozatem opilstwo i zakłócenie spokoju publicznego. W ciągu miesiąca stycznia i połowy lutego b. r. Zarząd gminy Marki otrzymał do egzekucji: 293 wyroki sądowe oraz 257 orzeczeń — nakazów karno-administracyjnych. Wspomniane egzekucje w 100% prawie dotyczą bezrobotnych, którzy wobec braku gotówki odsiadują w gminie zastępczy areszt.

W obecnej chwili, kiedy bezrobocie na terenie gminy Marki stało się wielkim ciężarem dla miejscowej ludności, usiłowania samorządu powiatowego zmierzają w kierunku zatrudnienia pewnej ilości bezrobotnych na robotach publicznych. Również ogródki działkowe, zorganizowane w r. 1933, w ilości 300 działek, na obszarze 28 ha ziemi, wydzierżawionej przez Zarząd Ogródków, zmierzają do przyjścia z pomocą najbardziej upośledzonym przez niedolę bezrobotnym. Na powierzchni 500— 600 metrów kwadratowych rodzina bezrobotnego obsiewa i sadzi ziemniaki, kapustę i warzywa. Daje to możność egzystencji dla 200 rodzin bez robotnych. Obecnie dzięki staraniom Wydziału Powiatowego Warszawskiego rozpoczęto pracę nad wyremontowaniem i odpowiedniem przygotowaniem do stanu używalności łaźni gminnej, w której bezrobotni będą korzystali bezpłatnie z kąpieli, a to dla zapobieżenia szerzącym się wśród nich zakaźnym chorobom.

Wszystkie te usiłowania, mające na celu łagodzenie skutków bezrobocia rozbijają się o nadmierną ilość bezrobotnych, których stan materjalny coraz bardziej pogarsza się. Nie też dziwnego, że uboga gmina Marki nie może podołać nadmiernym ciężarom z tytułu opieki społecznej.

Walka z bezrobociem w Polsce toczy się dziś na wszystkich jego odcinkach. Powiat warszawski stanowi tej walki eksponowany wielce odcinek, w którym Marki z chronicznem swem bezrobociem stanowią beznadziejną wyrwę. Tej wyrwy nie da się już dziś zatamować wyłącznie siłami powiatu. Konieczną się staje interwencja Państwa. Tembardziej, że dotychczasowe nadzieje, związano z Funduszem Pracy są iluzoryczne. Trzeba bowiem wiedzieć, że cały powiat warszawski dla swych bezrobotnych, których cyfra dosięga stanu bezrobotnych w stolicy — otrzymuje zaledwie 10 proc. tej sumy, jaką dostaje Warszawa. Ileż z tego może otrzymać gmina Marki na akcję doraźną dla swych 2.500 rodzin?

Okruchy.

St. Krysiński

Kurjer Poranny
R. 58, 1934, no 73

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.