Kiedy przeglądam dokumenty i zapiski dotyczące dawnego Wołomina, urzeka mnie w nich język, prostota myśli, rzetelność informacji, a nawet kaligraficzne pismo… Jedna z wielu kart historii Wołomina – 1936 rok. W lokalu p. Wojciechowskiej przy ulicy Marszałka Józefa Piłsudskiego odbyło się zebranie informacyjne Wołomina. Przewodniczył Edmund Kowalski – ławnik Zarządu Miejskiego, a sekretarzował Aleksander Skrodzki. Pan Kowalski w swoim wystąpieniu przedstawił “cały szereg bolączek trapiących od dawna Wołomin”.
Tymi bolączkami wówczas były:
- małe fundusze
- brak chodników i twardych nawierzchni na jezdniach
- brak odwodnienia i dostatecznego oświetlenia
- małe zainteresowanie zabudową dużych, zalesionych placów.
Absorbującym tematem była sprawa przejścia przez tory kolejowe. Proponowano zbudowanie tunelu lub mostu. Inną sprawą była kwestia zbyt drogiego prądu. Rozwiązania szukano w przyłączeniu: Wołomina, Kobyłki i Zielonki do elektrowni pruszkowskiej.
Ówczesny Burmistrz m. Wołomina – bardzo ruchliwy i dobry gospodarz Józef Cichecki w swoim wystąpieniu także zwrócił uwagę na powyższe sprawy, wskazując konieczność ułożenia w pierwszej kolejności chodników na ulicach: Republikańskiej, Piłsudskiego i Trakt Warszawski oraz elektryfikacji i założenia studni ulicznych ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców, a także dla lepszej informacji ustawienie tablic z nazwami ulic. Zwrócił również uwagę na konieczność sadzenia drzew: klonów, akacji (miododajne) celem nadania terenowi piękna i zatrzymania przemieszczania się piasków. Zebrani najbardziej entuzjastycznie przyjęli informacje dotyczące budowy 7-mio klasowej Szkoły Powszechnej na Wołominku.
I zaczęło się:
- szukanie placu przynajmniej 40 tysięcy łokci
- prowadzenie ulicznych zbiórek pieniędzy
- sprzedaż cegiełek
- bezpłatne wykonywanie prac porządkowych
- zaciąganie pożyczek w Komunalnej Kasie Oszczędnościowej
- organizacja w sali kina “Adria” – koncertów z udziałem artystów Opery Warszawskiej, za które odpowiedzialny był Edmund Wojakowski
- zbieranie fantów, np. z huty “Vitrum” i huty “Praca” na zabawy podczas, których oferowano zebranym różne atrakcje, jak: loteria amerykańska, kosz szczęścia, konkurs piękności i strzelanie.
- do tańca często przygrywała Orkiestra Strażacka wynajęta za 60 zł. Komisja bufetowa troszczyła się o wiktuały przyniesione przez ofiarodawców, a były to: jaja, masło, pierogi, kotlety, cukier i herbata, a nawet cytryny.
- przed zabawami tanecznymi nie zapomniano też: “wzięcia w komis w Niespodziance, u Wojciecha Szewca – 15 butelek wódki czystej i 5 z białą główką oraz piwa i napoi chłodzących”.
Pani Bukracka zajęła się zaopatrzeniem w pieczywo, a pani Dąbrowska “zgłosiła gotowość ubrania i zorganizowania dzieci, które w dniu zabawy będą niosły transparenty”.
Jeszcze nie minęło zmęczenie, a już myślano o następnej, dochodowej zabawie. Do Towarzystwa Przyjaciół Wołominka, Sławka i okolic oraz Zarządu Miasta zwracały się o pomoc różne organizacje społeczne np.
- Polonia zagraniczna
- Związek Zawodowy Pracowników Miejskich Rzeczypospolitej Polskiej Oddział Wołomin, na zakup karabinu maszynowego dla Armii
- Sierociniec w Wołominie o ubrania, słodycze i chleb
- Lokalny Komitet Obywatelski Pomocy Bezrobotnym o wpłaty pieniężne.
Zapisy w Księdze Protokołów z tamtych lat, są świadectwem niezmienności idei, celów, a także dowodu zdumiewającej żywotności problemów i trudności z jakimi borykało się tutejsze społeczeństwo.
Jedno z powiedzeń Marszałka Józefa Piłsudskiego: “Rocznicę święcić należy nie tylko wspomnieniem, lecz postanowieniem nowych czynów” – powinno zostać wprowadzone w życie.
Już w tym roku należałoby rozpocząć program “Wołomin 2019”, gdyż za dziewięć lat miasto nasze będzie obchodziło 100-lecie uzyskania Praw Miejskich. Czasu mało – czy dużo? – na zebranie np. fotografii i dokumentów celem przedstawienia monografii Wołomina. I pytanie – czy warto prowadzić poszukiwania nad odkrywaniem tajemnic Wołomina dla jego obecnych i przyszłych pokoleń?
265 odsłon, 1 odsłon dzisiaj
