W zeszłym tygodniu wybuchnął olbrzymi pożar we wsi Sitne w pow. radzymińskim, odległej od Warszawy o 35 wiorst. Pożar z powodu suszy szerzył się z ni słychaną szybkością, w przeciągu bowiem dwu godzin strawił przeszło 40 domów mieszkalnych wraz z zabudowaniami gospodarczemi i świeżo zwiezionemi zbiorami. Straty wynoszą kilkadziesiąt tysięcy rubli. W gaszeniu ognia brały udział straże ogniowe ochotnicze z Radzymina i Jadowa, pod dzielnem przewodnictwem kapitana Engelbrechta, i p. Złotkowskiego. W gaszeniu ognia dzielną pomoc okazała również młodzież z poblizkiego letniska Urle, ale za to… miejscowi wieśniacy odmawiali pomocy…
Wieś Sitne – to wzór wsi “wiernych owieczek”. Głupie to, bezmyślne, potrzebnej studni we dwu do spółki nie umieją zbudować – tak są nieuspołecznieni, a od czytelników “Zarania”, najpoważniejszych we wsi i okolicy, na rozkaz księdza usuwają się gromadą, ale… mienia ratować od zniszczenia nie idą, bo to mówią – dopust Boży, nie trzeba się przeciwić… Wymawiają teraz, że “zaraniarz” wyklęty spalił się. Od niewyklętej jednak dobrej owieczki zaczęło się i spalały się wszystkie owieczki, a między niemi i zaraniarz, choć ma gdzie mieszkać, bo ma drugi dom na ustroniu. Ale co sobie przymawiać w nieszczęściu. “Wyklęci” namawiali sitniaków: Bracia, rozbudujmy się, bo niech przyjdzie ogień, zmarnuje nas, a na kolonjach dostatek zdobędziemy większy. Ale nikt tej mądrej, braterskiej rady “wyklętych” zaraniarzy nie słuchał. Teraz dopiero znacznie więcej niż połowa była już u komisarza z tem, że się rozejdą na kolonje.
Dobrze, że choć ni szczęście przywodzi ludzi do mądrego postanowienia i urządzenia się! Niechże Bóg poszczęści sitnowiakom do dalszego kroczenia po obranej drodze.
Zaranie – pismo tygodniowe ogólno-kształcące, społeczne, rolnicze i przemysłowe
1 sierpnia 1912
nr 31
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours