Dnia 17 zapanował radosny nastrój. Z południa szło zwycięstwo i wyczuwaliśmy silne zdenerwowanie przeciwnika objawiające się wzmożonym ogniem. Była to zapowiedź zbliżającego się szybko odwrotu. W naszych sztabach zapanował gorączkowy ruch. Dywizja otrzymała kilka sprzecznych rozkazów. Miała przejść przez Zegrze w skład 5-ej armji, to znowu załadować się do pociągów, to forsować Bug między Zegrzem i Wyszkowem. Skończyło się na tem, że 31-y pułk depcząc po piętach nieprzyjacielowi, owładnął 18 wieczorem mostem w Wyszkowie, uniemożliwiając jego zniszczenie.
Następnego dnia cała dywizja skoncentrowała się w Wyszkowie. Uderzenie z nad Wieprza szło niepowstrzymanie naprzód.
Zwróćmy się teraz do źródeł naszych przeciwników, traktujących o bitwie radzymińskiej. Jak wiadomo, na przyczółek warszawski kierowała się 16-a armja, mając na swem prawem skrzydle 27-ą dywizję piechoty. Siergiejew, w swej książce: „Od Dźwiny ku Wiśle“ nazywa tę dywizję jedną z najlepszych. Dowódca jej, p. Putna, napisał wyczerpującą, cytowaną już tutaj pracę p. t. „K Wisle i obratno“.
Z pracy tej dowiadujemy się, że po zakończeniu wojny domowej i zlikwidowaniu armji Kołczaka, przeciw której 27-a dywizja walczyła bardzo dzielnie, rozlokowano ją we wschodniej Syberji, w rejonie Anczyńska, czyli około sześć tysięcy kilometrów od Warszawy. Tam zastała ją wiadomość o wojnie z Polską. Jak pisze p. Putna dywizja zwróciła się z prośbą do wyższego dowództwa, aby ją wysłano na front polski. W czasie jazdy przez Syberję i całą Rosję, dowódca dywizji zabronił malowania najrozmaitszych haseł na wagonach, jak to wówczas w Sowietach było w zwyczaju, wszędzie natomiast widniało jedno hasło, dwa słowa: „Dajosz Warszawu!“ („Dawaj Warszawę!“). Wkrótce słowa te stały się hasłem całej armji i zyskały niezwykłą popularność. Putna szczyci się, że w ciągu olbrzymiej podróży, nietylko nie było wypadków dezercji, ale stany liczebne zwiększyły się, gdy wyładował transporty w Orszy. Fakty te naświetlają wyraźnie nastroje armji rosyjskiej.
27-a dywizja otrzymała kierunek na Łajsk-Jabłonnę. Tu zaszedł wypadek charakterystyczny. Gdy 16-a armja wykonywała marsz na przyczółek warszawski, wówczas 3-a armja była na prawym brzegu Bugu, dążąc do opanowania fortów Zegrza. Otóż 3-a armja, w celu ułatwienia zadania 16-ej armji, wysłała jedną swą dywizję, mianowicie 21-ą, która miała uderzyć w kierunku Zegrze–Załubice, na nasze lewe skrzydło. Jednocześnie otrzymała ta dywizja rozkaz zajęcia Pragi i Warszawy. Już z Wyszkowa skierowała się na Radzymin i 13 sierpnia obie dywizje spotkały się przed naszą pierwszą linją, bronioną przez 11-ą dywizję, a po sforsowaniu tej linji jednocześnie zajęły Radzymin. Nastąpiło nietylko skrzyżowanie dróg, lecz i skrzyżowanie zamiarów. Stąd, w mizernem miasteczku Radzyminie, widzimy, aż dwie dywizje, czyli 18 pułków piechoty. Dywizje te, dbałe o honor swój i swoich armij, współdziałając zasadniczo, starają się wedle Putny „przechytrzyć się wzajemnie w osiągnięciu pierwszeństwa, w zajęciu naszej stolicy. Nastaje na tym froncie dość znaczne skupienie sił i pułki, jakgdyby w przeplatankę, spędzają noc z 13 na 14 sierpnia. Dowódca 16-ej armji, aby nie oddać laurów zdobycia Warszawy dywizji armji cudzej, w rozkazie z dnia 13-go, który już cytowałem, mówiąc o współdziałaniu do swojej dywizji, daje jej do zrozumienia, że ma zająć Warszawę.
Na południe od Radzymina działa 2-a dywizja sowiecka w kierunku na Ciemne, razem więc walczą na tym odcinku 3 dywizje piechoty rosyjskiej, a więc 27 pułków, swoją drogą o bardzo małych stanach liczebnych.
Nic dziwnego, że rozrzucona na tej przestrzeni nasza 11-a dywizja, naporu tego wytrzymać nie potrafiła, a Rosjanie opanowali Radzymin, Ciemne, Cegielnię i Słupno już w pierwszym dniu. Podobnie i 1-a litewsko-białoruska dywizja, która w przeciwnatarciu zdobyła Radzymin, nie mogła się tam utrzymać, wobec zagrożenia jej obu skrzydeł od Słupna i Ciemnego. Cofnęła się więc na drugą pozycję (niemiecką), ale oddziały 27-ej dywizji sowieckiej, prąc naprzód, już w godzinach południowych przeszły i tę słabo obsadzoną linję, między Wólką Radzymińską, Matą i Benjaminowem, kierując się na Aleksandrów, Izabelin i Jabłonnę.
Teren ten dobrze nadawał się do natarcia, gdyż jest on bardzo gęsto zalesiony i poczynając od rzeki Rządzy, aż do Pragi, artylerja nasza nigdzie nie mogła ruchowi przeciwnika przeszkodzić. Był to właśnie moment wejścia w akcję 10-ej dywizji. Putna skarży się, że nie wszystkie siły 16-ej armji wzięły udział w natarciu i cały ciężar boju spadał wyłącznie na barki 27-ej, 21-ej i 2-ej dywizyj, walczących w Radzyminie i jego okolicach.
Wieczorem, właśnie gdy 10-a dywizja wchodziła w akcję, ugrupowanie rosyjskie było następujące:
- 27-a dywizja zajmuje pagórek 37, 2, skraj lasu naprzeciw Nieporętów, Wólkę Radzymińską, Izabelin, Słupno, Czarną Starą. Wie o ruchu naszej 10-ej dywizji. Wszystkie dywizje 16-ej armji przybyły już na pole bitwy i sztaby ich połączyły się telefonicznie. Uradzono o świcie wykonywać rozkaz dalszego natarcia. O godzinie 2 w nocy wydano rozkaz o tem dalszem natarciu na Łajsk-Jabłonnę. Dowódca dywizji jest dobrej myśli i żartobliwie określa sytuację jako „daleką od opłakanej“.
- 21-a dywizja otrzymała zadanie skoncentrować się w rejonie Zawady, Mokre, Radzymin i uderzyć przez Nieporęty na Wieliszewo i tyły Zegrza. Część tej dywizji spędza noc w Słupnie, ażeby nazajutrz dołączyć do dywizji w Nieporętach. Dywizja ta nie brała udziału w bojach dnia 14, przygotowując się do swego nowego zadania.
- 2-a dywizja stanęła za 27-ą dywizją, w rejonie Radzymin, Ciemne, Duczki.
Rozpoczęła natarcie 81-a brygada 27-ej dywizji, znacznie wcześniej przed oznaczonym terminem, posuwając się w kierunku na Kąty Węgierskie – Jabłonnę. Jeden z jej pułków dotarł aż do Józefowa i zajął jakieś ćwiczebne okopy, w pobliżu Jabłonny.
Wtem, o godzinie 1 w nocy, na głębokich tyłach tego pułku, gdyż w odległości jakichś 5 kilometrów, rozpoczęła się gęsta strzelanina. Był to właśnie atak bataljonu Pogonowskiego. Wysłano konnych do odwodu, który stanowił 242-i pulk, ale pułku tego nie udało się odnaleźć. Wobec tego 243-i pułk począł się cofać, a doszedłszy do wysokości Wólki Radzymińskiej, zupełnie nieoczekiwanie zobaczył przed sobą prawe skrzydło 28-go pułku, nacierające na Wólkę. Skrzydło, to, wedle Putny, zaatakował, ale jednocześnie w dalszym ciągu cofał się na Wólkę, unosząc z sobą około 200 rannych. Moment ataku Pogonowskiego tak określa Putna:
„Ażeby odeprzeć nasz atak, nieprzyjaciel z rejonu Pustelnika poprowadził energiczne natarcie w kierunku na północ, na froncie Słupno – Piekielne – Wrota – Rembelszczyzna. Wyrzucając ze Słupna części 21-ej dywizji, odrzucił on i nasz 242-i pułk, a uczynił to z taką szybkością że pułk nawet nie zdołał zawiadomić wysuniętego do Kątów Węgierskich 243-go pułku“.
Od tej chwili 27-a dywizja sowiecka traci równowagę. Nie pomaga odparcie ataku 1-ej dywizji litewsko-białoruskiej, ani to, że inne dywizje gotowe są ją wesprzeć.
Robiąc zarzuty innym dywizjom, że nie współdziałały równocześnie, Putna utrzymuje, że otrzymaliśmy znaczne uzupełnienia, wśród których sztucznie rozdmuchano nienawiść do Moskali i konkluduje:
„Tylko tem trzeba wytłumaczyć upór, z jakim nieprzyjaciel prowadził ostatnie ataki i natarcie”.
„W naszych wysiłkach daje się zauważyć przełom i przejście od aktywności do pasywności“.
O godzinie 13, dywizja 21-a zamiast nacierać na Nieporęty i Wieliszewo, zajęta jest odpieraniem ataków 28-go i 29-go pułków. Nie może ona wykonać swego zadania i rozpoczynają się przewlekłe, ciężkie walki o Mokre. Wysiłki całej dywizji nie mogą pokonać oporu naszych dwóch pułków, nie zdołają ich ruszyć z miejsca.
Co do naszych nieprzyjaciół, to sprawiedliwość wymaga aby dodać, że przed dojściem do momentu przełomowego, walki prowadzone były z wielką stanowczością i zrozumieniem sytuacji bojowej. Szczególnie tam, gdzie działała 27-a dywizja sowiecka, odczuwało się doskonałe kierownictwo, oraz energję brygad i pułków. Każde powodzenie bojowe, a zwłaszcza w czasie ataku 1-ej dywizji litewsko-białoruskiej na Radzymin, wykorzystano sprężyście i ze zrozumieniem nietylko taktycznej lecz i psychologicznej sytuacji.
Wojna w roku 1920 – (wspomnienia i rozważania)
Instytut Badania Najnowszej Historii Polski
Warszawa 1930
Lucjan Żeligowski (ur. 17 października 1865 w Oszmianie, zm. 9 lipca 1947 w Londynie) – pułkownik piechoty Armii Imperium Rosyjskiego oraz generał broni Wojska Polskiego, znany z tzw. buntu Żeligowskiego, podczas którego zajął Wilno i jego okolice, proklamując powstanie tzw. Litwy Środkowej, kawaler Orderu Virtuti Militari.
+ There are no comments
Add yours