Kategoria: wycinki
Opieka medyczna według “Encyklopedji kościelnej” z 1905 roku
(…) W Dąbrówce także było bractwo miłosierdzia i wygodny szpital dla 10 ubogich, utrzymywanych głównie przez księdza. W Radzyminie szpital bez funduszów, podobnyż w Skaryszewie, […]
Kościół radzymiński, uroczystości poświęcenia. Proboszcze: Nagurczewski i Narbutt
Wśród żyznych równin mazowieckich, niedaleko Warszawy, leżało małe miasteczko, niczem niewsławione w dziejach polskich, ale starożytne i dawne, bo początków jego nie dopatrzyli nawet uczeni, […]
Parafia w Cygowie w najstarszych dokumentach
„Ziarnko do ziarnka, a będzie miarka.“ Idąc za tem przysłowiem zebrałem o parafji Cygowskiej, niegdyś w djecezji Płockiej, obecnie zaś w archidjecezji Warszawskiej położonej, kilka […]
Palące problemy Huty
Warszawska Dyrekcja Przemysłu Miejscowego administruje obecnie 13-ma zakładami przemysłowymi, a mianowicie: w branży metalowej — 4 zakłady, w branży mineralnej — 3 zakłady, w branży […]
Wołomiński Huragan poszukuje działaczy
Obiektów, jakie posiada Wojewódzki Ośrodek Szkolenia Sportowego w Wołominie, może zazdrościć Mazowszu wiele województw w kraju. Jest piękna hala sportowa, boisko z urządzeniami lekkoatletycznymi, pomieszczenia […]
Bitwa pod Ossowem
Gdy w lipcu 1920 r. rozpoczął się masowy odwrót wojsk polskich na całej linji długiego frontu rosyjskiego, znajdowałem się na kolonji 14 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej w Kozienicach. Na wiadomość o dość szybko postępującej inwazji bolszewickiej i odezwie Rady Obrony Państwa, wzywającej naród do tworzenia Armji Ochotniczej, postanowiliśmy powrócić do Warszawy i co prędzej zaciągnąć się do formacyj ochotniczych. Dnia 17 lipca, po wielkim apelu i przeglądzie kilku tysięcy harcerzy, zgromadzonych w alei Szucha przy Gen. Insp. A. O. wstąpiłem wraz z kolegami – harcerzami z gimnazjum K. Kulwiecia i 14 Drużyny Harcerskiej w Warszawie do 221 pp., organizującego się pospiesznie w cytadeli z wesołej braci skautowej, która przybywała tłumnie z pieśnią na ustach i w przeciągu paru dni wypełniła przewidziany liczebnie stan kompanji.
Życie młodzieży wołomińskiej w latach 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku (III)
Rodzice przeprowadzili się do Wołomina z Ostrówka k/ Klembowa z dwiema moimi siostrami w roku 1946. Ja urodziłem się już w Wołominie. Ojciec właśnie powrócił […]
Mój Wołomin
Mój Wołomin zaczynał się i kończył na stacji kolejowej, na jej peronie.To tu po raz pierwszy, po wyjściu z pociągu, powędrowałem ulicami w kierunku leżącego […]
Klub dla inteligencji miasta Wołomina
Inteligencja naszych czasów wogóle znajduje się w opłakanym stanie materialnym. Inteligencja zamieszkała w Wołominie znajduje się nadto w podwójnie przykrej sytuacji moralnej, w braku wszelkich […]
Zagłada wołomińskich Żydów
Granice dzielnicy żydowskiej w Wołominie ulegną zmianie. Z dzielnicy żydowskiej w Wołominie zostaną wydzielone nieruchomości p. Wasungowej i Dr. Raczyńskiego i włączone do aryjskiej dzielnicy miasta. Nowa granica przebiega ulicą Wacława /dom Nałkowskiego/, Aleją Nagórną aż do wschodniej granicy posesji Dr. Raczyńskiego. Do przeciągnięcia granicy należy użyć znajdującego się parkanu. Przesiedlenie zamieszkałych obecnie w/wym. posesjach Żydów i nowe odgraniczenie należy przeprowadzić do dnia 10.6.1942 r. Na Zarząd Miejski w Wołominie nakładam obowiązek wykonania i nadzorowania tych czynności. W sprawie ewentualnych szkód wyrządzonych przez Żydów na obu posesjach kieruję właścicieli na drogę sądową.
Klęska Społecznego Komitetu
Plany zagospodarowania Białych Błot w 2 poł. lat 70. XX w. (na podstawie artykułów zamieszczonych w “Expressie”) W pobliżu Warszawy, w Wołominie powstać ma na […]
Klub sportowy “Makabi”
Przyjaciele z klubu sportowego ”Makabi” pozostają w moich wspomnieniach, które są jak sen o przebojowej młodzieży. Klub wniósł wiele radości w życie młodzieży żydowskiej w […]
Duszków złych nie było w Wołominie…
Dom nasz stał w lesie, w otoczeniu młodziutkich sosenek i śmiesznych, drapiących chojaczków, z których można było formować salony i jaskinie. Hodowaliśmy “własne” drzewka pielęgnowane z nasienia. Ileż to było płaczu w całym domu, gdy któregoś ranka krowa zjadła mój ukochany maleńki chojaczek. Nieomal każdy krzak z najbliższych domu jako nasz “osobisty znajomy” był związany z opowieścią o mieszkających tam krasnoludkach i dobrych wróżkach. Duszków złych nie było w Wołominie, nie miały prawa dostępu.