Na cmentarzu — trzy mogiły bezimienne. Prócz klombów, starannie w kształcie bojowych krzyżów utrzymanych, lud — astry rozłożył, jakby do każdej przeszytej piersi, osobny bukiecik przypinał… Ksiądz proboszcz, staruszek siwowłosy — mszę św. celebruje. Wiją się wonie kadzideł. Pną ku błękitowi słowa pieśni chóralnej. Łyskają bronie srebrzyste — „Hallerczyków”, przysposobienia wojskowego, związku podoficerów rezerwy, „Sokoła”, „Strzelca” „Federacji”. Ani drgną zasłuchane w modlitwę ludzką — sztandary. Potem — młody ksiądz wikary sławi mową jędrną i krótką lecz pełna podźwięków spiżu, pamięć — Tych, którym „tak słodko było pod Radzyminem umierać za zwycięztwo Rzplitej”.