2-7

Pamiętnik Boguwoli – między 22.11.1939 a 25.04.1940

Przerwałam notowania kolejne. O Warszawie wprost nie mogę pisać. Jest za straszna i za bardzo ją kochałam. Nie mogę o niej myśleć. Jedna zbrodnia! Myśleć o tym, że za nią nie doczekamy ukarania winnych, to przestać wierzyć w Boga, w Jego moc i sprawiedliwość.

Tyle jeszcze pokutuje w ludziach romantyzmu, takim jeszcze ta „wojenka, wojenka” urokiem owiana, a tak niewiele tego uroku ma wojna obecna. Jeśli chodzi o urok człowieka, jego bohaterstwo, to najczęściej jest to bohaterstwo wyrzeczenia się. Jedno może lotnictwo przypomina dawne indywidualne boje, pierś o pierś rycerzy, może konnica, jakieś ataki, podjazdy, czy coś i jak się zowie. Ale okopy, pozycje, a już motoryzacja! To może być potężne, wspaniałe, ale człowiek gdzieś mi się zatraca w tym huku i żelastwie, i jest na przykładkę. Może, że nie cierpię auta. A cywile? Nieszczęśni cywile, którzy w obecnej wojnie muszą brać udział? Znów bohaterstwo wyrzeczenia się wszystkiego i to bohaterstwo bierne, raczej mazgajowate. Jeść byle przeżyć, palić byle nie zmarznąć. I jednocześnie ponieważ woda wciąż mętna, to zarzucać sieć, może się coś wyłowi. Nie wykuje, wypracuje, a wyłowi.

Tu mi właśnie tak imponuje Jasio. Naprawdę jak „żołnierz cywilny” jeśliby możliwe było takie określenie. To znaczy jest twardo na posterunku, utrzymuje placówkę i to nie łowiąc w mętnej wodzie, ale logicznie, twardo rozumowo idąc tak i tam gdzie trzeba. Sam, dzięki Ci Boże, stoi i innych dźwiga i stać pomaga. Nie zraża się trudem, nie waha, nie chwieje jak trzcina na wietrze, ale raczej jak wódz obmyśli posunięcia i realizuje ostrożnie. Tak sobie spoglądam na niego z boczku krytycznie i podziwiam na zimno i na gorąco. Podziwiam tym bardziej, bo sama nie umiałabym nic wymyślić, żeby bez wahania i z dodatnim rezultatem przeprowadzić.

 

Więcej tego autora:

+ Nie ma komentarzy

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.